Julek - na moje życzenie - ma najwięcej zajęć z logopedą i pedagogiem. Często ci ostatni mają specjalizację z logopedii, więc zajęcia są mieszanką jednego i drugiego. Czyli pracujemy nad mową. Czyli praca wre. Julek po zajęciach pokazuje na usta i wypowiada wyraz: mó-wi.
No mówi, mówi Julek coraz więcej i częściej. Pojedyncze słowa jak krople długo oczekiwanego deszczu spadają. To jeszcze nie ulewa. Nawet nie obfite opady. Ale słyszę: po-mu (pomóż), bo-i (boi się albo boli), czy-ta.
Wczoraj i dziś Julek z panią Klaudią intensywnie pracował nad kolorami, które ciągle nie chcą się Julkowi usystematyzować i mieszają się, kłócą, tworzą różnobarwną paletę. W nagrodę za pracę dostał na cały dzień zabawkę, którą dziś odnosił pani Klaudii (są w doskonałej komitywie).
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz