No. To zrobiłam.
Najpierw chciałam kupić. Bo mi się nie chciało. Ale osiem dych za coś, co ma być rozbite, skutecznie mnie zniechęciło.
Zainspirowana pracą Ani - mamy Maksa, postanowiłam sama zrobić piniatę.
Sama nie zaczęłam. Miałam dwóch pomocników, którym cierpliwości wystarczyło tylko na jedną warstwę. Końcem końców położyłam siedem (trochę Ania - weteranka piniatowa nastraszyła, że koledzy Krzysia przy pięciu warstwach z papieru i kleju (mąka+woda) to szybko dostaną się do cukierków schowanych w środku piniaty).
Kładłam od poniedziałku do środy. Piniata schła sobie w kotłowni.
We czwartek przebiłam balon.
Została skorupa.
Do skorupy w piątek wsypałam cukierki. I wykonałam główną "artystyczną" część. A że nadal ulubionymi bohaterami Krzysia się wojownicy Ninjago, powstał jeden z nich.
Jutro piniata zdaje test. Wytrzyma krótko czy długo?
Impreza urodzinowa Krzysia tradycyjnie w czerwcu.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Marto, jesteś wielka!!! Ile pracy i efekt boski!!! To moje marzenie - czekam z nim na zmianę warunków lokalowych:) - żeby dziewczyny też miały. Teraz wiem do kogo uderzać po porady:))) Udanych urodziny dla Krzysia!
OdpowiedzUsuńZrobienie samej skorupy to w sumie nic skomplikowanego. Kwestia druga - co ma przedstawiać. :) Postać Ninjaga była stosunkowo proste. Oczy wydrukowałam, krepina świetnie się układa, trochę kleju i już. Siedem warstw to za dużo. Mieli kłopot z rozbiciem. A ile zabawy przy tym :))
UsuńPiękna Ci wyszła ta piniata.Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu! Byłaś największą inspiracją, a Twoje wskazówki, wynikające z doświadczenia, były bezcenne. :)
Usuń