czwartek, 22 czerwca 2017

Zaździerz (3)

Julek dostrzegł, że fajnie bawić się w towarzystwie. Najlepiej rówieśników, a w każdym razie osób, które potrafią rozkręcić zabawę.
Poszukiwania kumpla lub kumpeli na placach zabaw, huśtawkach, imprezach rodzinnych i urodzinowych są obowiązkowym punktem programu. Przy czym tego trendu nie ułatwia czynnik, który ostatnimi czasy stał się udziałem Julka - wstydliwość.
Jeśli towarzystwa brak albo siły przebicia (ach ta nieśmiałość), potrzebna mama albo tata do zabawiania. Inaczej pojawi się marudny refren, najpierw wypowiadany tonem pojednawczym, z intencją wybadania sytuacji: "do domu?", żeby zaraz gwałtownie przybrać postać wyraźnego, ba! kategorycznego żądania: "DO DOMU!".
Dlatego też turnus w Zaździerzu przebiegł bezkonfliktowo, bo był na nim Igor.
Słów kilka o Igorze (tytułem wstępu). :)
Chłopak o rok starszy, centymetr niższy i cztery kilogramy chudszy od Julka. Gaduła perfekcyjna. Z tych, co to potrafią zagaić rozmowę, zaskoczyć trafną puentą i opowiedzieć ze szczegółami 4. odcinek 2. serii "Strażaka Sama", wyraźnie przy tym artykułując personalia bohaterów: Norman Price, Elvis Cridlinghton (powtórz nie łamiąc języka), Trevor Evans. Swietny strzelec karnych (pełnosprawne chłopaki z zielonej szkoły w wieku Krzysia wytrzeszczały oczy i miały nietęgie miny wyciągając piłkę z siatki). Doskonały gracz w cymbergaja. Istota krucha ciałem, mocna głosem i uściskiem. :)
Igor był z nami na naszym pierwszym turnusie i drugim. Julek widział kolegę już w ubiegłym roku, w tym docenił jego obecność. "Idoch" był lekarstwem na wszystko to, co działo się po zajęciach. I choć chłopaki niejeden bój stoczyli o łopatkę w piaskownicy, nie zawsze mogli się dogadać co do zasad gry w piłkę nożną (Julek strzela w każdą bramkę, Igor rozumie, co to samobój), w cymbergaja zdarzało się, że grali z wzajemnymi pretensjami, to obowiązkowo razem musieli zjadać posiłki, odprowadzać się na zajęcia i biec na plac zabaw.
Do dziś Julek wspomina kumpla, pytając: "Idoch"?
Z żalem odpowiadam wtedy. Nie ma tu Igora. Mieszka daleko stąd. W Gnieźnie.
Szkoda. Że nie za miedzą.
Z mamą Igora też fajnie i miło spędzało mi się czas. :)

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz