wtorek, 10 października 2017

Poszukiwany poszukiwana

Sobota poranek - obecność gryzaka odnotowana. Sobota popołudnie - gryzaka brak.
- Julek, gdzie jest gryzak?
- Nie ma.
- Ale gdzie go położyłeś?
- Nie ma.
Omiotłam pokój spojrzeniem - czysto i pachnie (całe przedpołudnie sprzątałam), uzbrojona w latarkę rzuciłam się więc na kolana i światłem w wąską przestrzeń pod kanapą - gryzaka brak.
I tak zaczęła się weekendowa akcja pt. "Przetrząsanie domu". Trwała przez sobotnie popołudnie i wieczór, noc (przenikałam myślą zakamarki, do których jeszcze akcja nie dotarła), niedzielny poranek i południe, aż przyszło mi zmierzyć się z kapitulacją.
Znalazły się: piłeczka kauczukowa, złamany plastikowy miecz i płyta Black Sabath "The best" szukana od czterech miesięcy. Gryzaka brak. Przetrząśnięte zostały śmieci: plastiki, niesort i kompostownik. Dwa razy dla pewności wszelkiej. Każda szuflada w domu została przewrócona do góry nogami, podobnie kieszeń każdego płaszcza i kurtki. Zajrzałam do kosza z brudną bielizną i do klosza wiszącej lampy (na wypadek, gdyby Julek gryzakiem jakiś lot podniebny uskutecznił i trafił). Narożnik w salonie został zdemontowany i złożony ponownie. Zniknęły spod niego kurz i papierki po cukierkach. Gryzaka nie znaleziono. Przepadł jak kamień w wodzie.
Poszukiwań nie ułatwiała świadomość, że podczas przedpołudniowego sprzątania domu nigdzie na gryzak się nie natknęłam ani poczucie, że uwaga moja była skupiona gdzie indziej. Nie rejestrowałam okiem ani uchem rzeczy odstających od normy. Gryzak mógł być wszędzie. Julek wziął go i wsadził gdzieś. Ani pokazać ani powiedzieć gdzie, nie potrafił/nie chciał/zawiesił się. Zwątpienie mną szarpnęło. Potem był już tylko wnerw. Aż przyszła rezygnacja.
Przypomniałam sobie historię zespołowej Ady, która wsadziła w kieszeń magnetowidu telefon komórkowy. Został znaleziony po dwóch latach. Przypadkiem. Wcześniej po szczegółowym dochodzeniu i poszukiwaniach spisany na straty.
Julek też tak potrafi. Szast-prast, myk-pyk. Następuje dematerializacja, zamiana miejsc, przedmiot znika. Prawdziwy magik. Tajników swych mocy nie zdradza.
W poniedziałek rano usiadłam przed komputerem i zamówiłam następcę.
Popołudniu Krzyś informuje: gryzak był w moim plecaku, w bocznej, tej małej kieszeni, Julek go wsadził. Widział, jak wkładam tam kluczyk do szafki w szatni.
Tam nie zajrzałam.
Teraz gryzaki są dwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz