środa, 20 listopada 2019

Mistrz wymówek

Można się nabrać. Naprawdę. Na niewinne spojrzenie. Spojrzenie udanie wyrażające ból. Ból rzeczywisty i egzystencjalny. Na słowną argumentację.
 - Mama, nie umiem! – rzecze syn wkładając buty. Już. Już ci pomagam. STOP! Julek, przecież ty to potrafisz. Wystarczy tylko mocniej poluzować sznurówki.
- Nie mam siły! – słyszę, gdy synek ma przynieść mleko z kuchni.
- Boli kolano! – i tu bardzo przekonujący gest chwytania się za nogę z lekko wykrzywioną twarzą jakby w grymasie bólu. Nieźle mu idzie. Prawie dałam się nabrać. Spacer z Kilką jednak zaliczył.
- Mama, siku! – zaraz na początku mszy świętej. Za drugim razem nie dałam się nabrać. Za trzecim zignorował mnie i od razu wystartował do Radka. Dołożył jeszcze skrzyżowane nogi i baaaardzo umęczony wyraz twarzy. Argument nie przeszedł. Kałuży nie było.
Taaaak. Julek potrafi stosować wymówki. Robi to po mistrzowsku. Niepełnosprawność intelektualna nic mu w tym nie przeszkadza. 

1 komentarz: