Nie po drodze Julkowi pobyt na chirurgii. Jutro mieliśmy zostać przyjęci na oddział, w piątek miał być zabieg. Od tygodnia poskramialiśmy rozkwitający katar. I już, już widziałam nas w szpitalu, witałam się z rozwiązanym problemem, gdy co? Katar popłynął po ściankach gardła i trzeba go teraz wykaszleć.
Julek kaszle mokro, rzadko, bez temperatury. Ale na zabieg się nie nadaje. A lewe jądro tkwi sobie w kanale i kpi z nas. Dlaczego Julek nie jest dziewczynką? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz