piątek, 26 kwietnia 2013

Język lata jak łopata

Język u dzieciaków z zespołem Downa nie chce usiedzieć w buzi. Wyłazi na zewnątrz, ze swobodą wymykającą się wszelkiemu bon tonowi dynda i nic sobie z zasad trzymania się za zębami nie robi.
Wiotki jest. Plus często duży, miękki, w małej przestrzeni jamy ustnej o gotyckim sklepieniu.
Julek jak każdy zespołowiec, wywala język.
Logopeda już we wczesnym, bardzo wczesnym dziecięctwie pokazała nam, jak nad nim panować. Gdy ów jest na zewnątrz, należy palcem wskazującym lub kciukiem nie za lekko, z wyczuciem uciskać podbródek tuż na granicy jego miękkości i zarysu kości szczękowej tak długo, aż język wycofa się i schowa.
Stosowałam się do zasady tej. Któregoś pięknego dnia wpadła na mnie i Julka przypadkiem, choć z impetem, dynamiczna mama, z uciechą goniąca swego kilkuletniego zespołowego syna po korytarzu oddziału kardiologicznego, do którego zawitała wyłącznie towarzysko, na chwilę. Dopadła uciekiniera, zawróciła, oko znawcy zawiesiła na Julku (miał wtedy miesięcy pięć, może sześć), chrząknęła, uśmiechnęła i stwierdziła: - A, nasz. A że przy okazji dostrzegła moje logopedyczne wyczyny, rzuciła przez ramię: - Eeee, nie tak. Palcem trzeba wpychać. Palcem. Mój w końcu załapał i nie wywala. I pognała dalej. Mnie pozostawiając osłupiałą i z lekka zgorszoną (byłam wtedy debiutującą mamą dziecka z zespołem różnych spraw do ogarnięcia). :)
Miesiące popłynęły, lata. Język Julka raz wyłaził, raz grzecznie trzymał się buzi. A ja nie wiedząc kiedy przeszłam na bardziej łopatologiczne ujarzmianie go. I jak owa mama przypadkiem spotkana, popycham Julka język (na higienę się nie oglądając), gdy ten wyłazi na zewnątrz, powtarzając przy tym jak mantrę: - Julek, schowaj język, łobuzie.
I tak skupiając się na estetyce, wprowadziłam nieświadomie ćwiczenia poznawcze. Dziś na hasło "Julek, schowaj język, łobuzie" nie wsparte żadnym gestem (bo obie ręce trzymałam na kierownicy) syn mój uśmiechnął się łobuzersko, dotknął palcem języka i schował go w buzi.
Prawie spowodowałam wypadek.
Taka mała rzecz, a cieszy! :)

2 komentarze:

  1. I się nie dziwię :D U mnie już to nie działa. Kiedy zwracam uwagę "schowaj język", z uśmiechem szelmy wywala łopatę na brodę. :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie małe rzeczy cieszą najbardziej! :))

    OdpowiedzUsuń