O trzeciej nad ranem usłyszałam ciche tuptanie. Półprzytomny szybki przegląd bosych stóp w naszym łóżku. Przecież jakieś dwie godziny wcześniej zarejestrowałam obecność Krzysia. Zaakcentowaną nocnym pokasływaniem.
Lazł Jul. Lazł, wlazł między nas i został,
Pierwszy raz.
Myślę, że nie ostatni.
Dobra, ciepła i mocna przystań. Ciut ciasna jedynie. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz