Mamy
komplet badań. Z których nic nie wynika. Znaczy wynika, że Julek nie ma
pasożytów, krwi, bakterii w kale, wszystkie narządy w jamie brzusznej (żołądek,
wątroba, trzustka, jelita) działają w porządku. Powtórzone badania w kierunku celiakii
(z krwi) są ujemne (znaczy dobre).
Dowiedziałam
się od bardzo-mądrego-acz-aroganckiego lekarza, że o biegunce można mówić
wtedy, gdy następuje utrata wagi, a Julka waga jest unormowana, z lekką
tendencją wzrostową i między jedną wizytą w szpitalu a drugą dał mi zadanie domowe, żebym
sobie poczytała o biegunce pędraków. Zgrzytnęłam zębami na takie dictum. W domu
lekcję odrobiłam. Może i Julek łapie się na tę przypadłość i niezrównoważona
dieta (z przewagą węglowodanów nad tłuszczami) wpływa na stolce luźnej
konsystencji, które ostatnimi jednakowoż czasy nabrały walorów właściwych. Do szpitala
przed wypisem dostarczyłam trzydniowy zapis tego, co Julek je i pije z dokładnym
podaniem godziny spożywanych posiłków, składu
oraz rzeczywistej ilości spożycia.
Reasumując:
- dietę bezmleczną wstrzymaliśmy (Julek wypija
hektolitry mleka, jakby chciał nadrobić czas bezmleczny);
- czekamy na sygnał od dietetyka, który na podstawie trzydniowego
skanu diety Julka, podpowie, czego jest za dużo, czego za mało i jak
konstruować posiłki, żeby dieta była najlepiej zrównoważona;
- liczymy, że obecne stolce zaprzyjaźnią się z Julkiem na
stałe;
- bez spinania się (=żadnych na razie sukcesów) zachęcamy
Julka do korzystania z nocnika w chwilach jego nadmiernego skupienia. ;)
PS
Jestem przewrażliwioną/nadgorliwą matką?
Marto, jesteś cudowną matką! Super, że Julka badania w porządku. Pozostaje mieć nadzieję, że Julek Wam wyrósł z "luźnych kupek" za co mocno trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDominika
Tez się cieszę, że badania wyszły dobrze! Lekarz wprost nie powiedział, ale traktował mnie jak przewrażliwioną matkę, która ze zwykłych, luźnych kup zrobiła prawie-aferę. No bo ja mam umieć rozróżniać biegunkę od luźnych stolców. I w ogóle problem jest jak dziecko chudnie. Tu nie. I że jeśli robienie kupy nie wymaga u Julka wysiłku, to powinnam się cieszyć, szczególnie że u dzieci z zespołem Downa problem jest odwrotny (zaparcia). A odstawienie pieluchy to kwestia treningu. Prawie zawyłam! Ten jego apodyktyczny ton i kompletne niezrozumienie mnie. I jeszcze na koniec z zadaniem domowym mi wyjechał. Chętnie podrzuciłabym mu z ostatniego okresu Julka wzmożonych rzadkich kup kilka pampersów z zawartością. Nie wszystko jest takie oczywiste. Szczególnie u zespołowca.
Usuń