wtorek, 12 maja 2015

Bez pampersa widzę koniec

Akcja "bezpamperson" trwa.
W sobotę osiągnęła fazę krytyczną, gdy Julek większość dnia spędził na podwórku. Wybici z rytmu straciliśmy czujność (rodzice) i skupienie (Julek). Poszła w ruch pralka, za to szmata ani jeden raz (trawa przyjmie wszystko).
W niedzielę wymknęłam się z domu. Panowie pozostawieni sami, radzili sobie zdecydowanie lepiej (to się chyba nazywa solidarność jajcunów ;) ?). Moje nerwowe, co chwila "Julek chcesz siku?" może działać demobilizująco. Julek siedząc z tatą został złapany na samodzielnym ściąganiu gaci i samodzielnym wysadzaniu się na nocnik. Ze skutkiem właściwym (chyba częściej będę robić sobie babskie wypady). Dzień minął z jedną wpadką.
I wczoraj.
Wczoraj Julek wrócił w tych samych spodniach, w których poszedł do przedszkola. I te właśnie spodnie zdejmował przed wieczornym prysznicem. Proszę państwa, zero wpadki!
Jeszcze nie osiągnęliśmy najwyższego poziomu wtajemniczenia. Ale już świadoma kontrola pęcherza majaczy nam na horyzoncie.
Współpraca weszła w fazę dotarcia.
Julek daje radę!
Bez pampersa. :)
Czy ja nie mówiłam już, że jetem z niego bardzo dumna? Bardzo dumna jestem!

2 komentarze:

  1. Rewelacja! Gratuluję i wyobrażam sobie, jak to dla Was ulga, że koniec ery pampersów majaczy na horyzoncie:) Julek, tak trzymać! (mocz i inne niespodzianki;)
    Iwona

    OdpowiedzUsuń