niedziela, 3 maja 2015

Bez pampersa

Akcja "bezpamperson" rozpoczęta! Działamy od piątku. Mniej więcej tak:

Dzień pierwszy (1 maja)
Ściągam Julkowi po nocy pampersa, wysadzam na nocnik, wkładam majtki. Informuję syna w skrócie o planie działania. Ambitnie zostawiam po nocniku w każdej łazience (żeby dostęp był łatwy). Czekam. Rano długo czekam. Jakieś dwie godziny. Wysadzam co pół godziny. Nie trafiam. Kałuża. Wycieram. Majtki i spodnie lądują w pralce (bęben pusty czeka na świeżą dostawę). Znów czekam. Znów wysadzam. Znów kałuża. Znów zmiana bielizny. Wrzut do pralki. Wysadzenie-kałuża-sucha zmiana-mokra do pralki. Około godz. 16.00 tracę rachubę, które to majtki. Nocnik wystawiam na widok. Zaczynam widzieć na żółto. Coś jednak w Julku zaskakuje. Gdy zaczyna sikać, pokazuje na krocze. Przechwycony w locie, kończy sikanie w nocniku. Są brawa, są oklaski, wielka fiesta. Dzielnie zostawiam Julka w majtkach do ostatniej bajki. Potem prysznic, pampers na noc i do spania. Koniec dnia. Co za ulgaaaaa!
11 par majtek i 11 gaci. Zero kupy. Zero sukcesu pomiędzy.

Dzień drugi (2 maja)
Dzień przebiega zwyczajnie. Zalewają nas sikuny i krew jasna czasami. Nie ma synchronizacji między wysadzeniami na nocnik a zwrotem nadmiaru cieczy. Wydłużam więc czas między wysadzeniami. Obserwuję syna (może jakimś tikiem da sygnał albo stęknięciem w przelocie). Nerwowo co chwilę pytam, czy chce siku. Na nocnik Julek zaczyna reagować alergicznie. Siada, gdy w połowie się zleje. Nie naciskam. Niech się leje wola nieba. Podwórko zwiększa dostawy mokrej odzieży. Ale też czas między siknięciami wydłuża się. Nie pobijamy rekordu. 6 par majtek i 6 gaci. Nadal zero kupy i zero sukcesu pomiędzy.

Dzień trzeci (3 maja) czyli dziś
Bez pampersa. Rano zaczyna się dobrze. Babcia Krysia wychwytuje niewyraźną minę Julka. Szybka reakcja i chłopak wstrzymuje siur do wysadzenia na nocnik. Suche majtki ocalone. Drugie wysadzenie owocuje minikupalem. Tracę czujność i czas na porządki julkowego wychodka, więc ciąg dalszy dwójeczki w majty, ale finał już w nocnik.
Zaliczamy krótką podróż autem z wtopą wychwyconą w locie (auta nie zalało, chodnik już tak). Ale mam. Mam ciuchy na zmianę.
Zaliczamy plac zabaw. Z nocnikiem, z którego Julek jednak nie korzysta. Wracamy w suchym odzieniu. Nie dlatego jednak, że Julek wreszcie zrobił siku pomiędzy, po prostu nie zrobił go wcale.
Dostrzegam Julka taktykę. Wysyła zwiadowczy siur. Jeśli w porę zauważony, nocnik staje się właściwym celem. Jeśli zwiadowca sprytnie ominie czujne oko opozycjonisty, jest partyzantka. Szmata idzie w ruch.
Dzisiejsze notowania: 7 par majtek i 5 gaci (po domu Julek gania w majtkach - włączyłam tryb ekonomiczny). 1/2 kupy w nocniku. 1 sukces pomiędzy.


2 komentarze: