poniedziałek, 1 lutego 2016

Ferie zimowe

Ferie. Zaczęły się u nas ferie zimowe.
Julek spędzi je w przedszkolu, ja z Radkiem w pracy, Krzyś poza domem.
Wczoraj po raz pierwszy bez mamy i taty wyjechał na obóz sportowy organizowany przez trenera taekwondo. Czterysta kilometrów od domu. W stolicy Tatr. Zakopane zagarnęło mi syna.
Na moją tęsknotę przyjdzie jeszcze czas. Teraz huśta się we mnie niepokój, niepewność i poczucie wszystkiego na właściwym miejscu. Hula sobie lęk. Taki przeciąg mam. To co innego jak pobyty z babcią Krysią i dziadkiem Ludwikiem w Bielsku. Tam to przedłużenie domu. Obecność dziadków jak miękka poduszka. Wszystko w zasięgu wzroku i ręki.
Pierwszy wieczorny kryzys za nami. Krzyś mimo pociągającego smutku nie chciał wracać do domu. Musi zaadoptować się, zaaklimatyzować w zupełnie nieznanych sobie okolicznościach z obcym otoczeniem w tle. Moc zajęć w ciągu dnia oddali tęsknotę. Ta znów zwali się o zmierzchu. Pączkować będzie w sprzyjającym środowisku zmęczenia, nicnierobienia i fizycznej nieobecności tych, których kocha się najbardziej. To duże doświadczenie dla siedmioipółlatka. W głowie kołacze mi myśl: czy nie za wcześnie?
Umówiliśmy się dziś, że tęsknić będzie bez łez.
To boli. Utrata "w zasięgu jest". Brak nad dzieckiem kontroli. I tylko opcja na odległość. Tak mogę towarzyszyć emocjom Krzysia. W ten sposób właśnie tnie się pępowinę?

4 komentarze:

  1. Marto, bardzo podziwiam. Krzysia za odwagę. Ciebie też:) Wielkie to przeżycie a przypuszczam, że pożytków z tego duuużo więcej niż...leków... A z tym cięciem pępowiny to wg mnie tak, jak z chorobami wieku dziecięcego - im później doświadczane tym bardziej bolesne. Dlatego super, że już zaczynacie - wielki milowy krok w przód:))) Wg mnie:)
    Pozdrawiam Was, pięknego pobytu dla Krzysia a potem pięknego powrotu w stesknione ramiona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Dominiko za konstruktywne wsparcie! :) Chyba bardziej go potrzebuję niż się do tego sama przyznaję. ;) Krzyś, gdy tylko trener ogłosił jesienią ten obóz, bardzo się napalił. I tylko im bliżej było do wyjazdu, tym bardziej mina mu rzedla przy jednoczesnej ciągłej ochocie na przygodę. Nic to. Do niedzieli zleci. Mam nadzieję, że smetne chwile będą się przeplatac z wesołymi i pełnymi niezłej frajdy. Jeszcze nie jest na etapie "najlepiej bez starych". ;)

      Usuń
  2. Przyzwyczajaj się, Kochana! W tym temacie będzie tylko gorzej! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to gorzej?!!! Co gorzej? Kasia, ty mnie oświeć, żebym była gotowa na nieznane. :)

      Usuń