piątek, 26 lutego 2016

Na nieochotę

Na swoje nieochoty wypracowywania dniówki z Julianem Opornym serwuję nam zalecane przez specjalistę rysowanie równoległe.
Biorę kartki papieru, kredki.
Sadzam Julka przy stole.
Siebie pakuję z prawego obok.
Dzielę kartkę kreską na pół.
I zaczynamy nasze szoł.
Ja kreska. Julek kreska. Ja kółko. Julek kółko. Rozganiam durnymi minami chmurzaste oblicza. Łapiemy wspólny mianownik. Razem rysowanie jest fajne.






3 komentarze:

  1. Marto, pięknie się "rozchmurzacie":) Na widok tego Julkowego słońca micha sama się cieszy:))) Pozdrawiam Was!
    P.s.1. I Wy naprawdę tak codziennie? ! Chylę czoła i kłaniam się nisko w pas!
    P.s.2. Piękna wizualna zmiana na blogu - cudna ta zieleń wiosenna:) No ale mi zaczyna brakować takiego zaglądania do codzienności całej Waszej rodzinki. Rozumiem, jak ważny i potrzebny jest dla Ciebie ten blog w obecnym kształcie, ale może w takim razie drugi, równolegle? Co słychać u współdomowników "młodszego brata"?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie. Przynajmniej dziesieciominutowa sesję słuchania. A jak się nie uda, to powtórka samoglosek albo czasowników. Powtórzenia. Powtórzenia. I jeszcze raz powtórzenia. Tak Julek zapamiętuje. Tak więc przedszkole, dom, ile się da. To co Julek umie, robi chętniej. Nie zawsze też siedzimy przy stole. Gdy towarzyszy mi w kuchni siedząc na blacie, wyciągam obrazki z czasownikami i jedziemy. :)
      Nie no, nie samą nauką Julek żyje. ;) O reszcie też pisać będę. Tylko mniej. Chyba.

      Usuń
    2. Jesteś dzielna! Podziwiam!

      Usuń