czwartek, 12 marca 2020

Prace domowe

Skończyła się zabawa. Zaczęła nauka. Rozruch był właściwy, potrzebny, uszyty na miarę dzieciaków.

W grudniu zapoznałam się z julkowym IPET-em. Przez trzy miesiące psycholog, terapeuta SI, wychowawczyni obserwowali Julka, badali jego poziom poznawczy, intelektualny. Wyniki były miarodajne. Julek dołączył do grupy dzieci, które uczą się czytać i pisać.

Szczerze – moim największym zmartwieniem była zawsze Julka mowa. Nie zastanawiałam się, czy będzie umiał czytać i pisać. I dzisiaj też nie spędza mi snu z powiek ta niepewność – nauczy się czy nie. To niełatwa umiejętność. A bywa - że kompletnie nieosiągalna dla małego rozumku. Julek jednak ma ochotę uczyć się. W szkole i ostatnio w domu. Bo. Rozwijając wstęp tego wpisu. Skończyła zabawa, zaczęła nauka i Julek od nowego semestru ma zadawane prace domowe. Dostał trzy zeszyty: z logopedii, do czytania, od wychowawczyni. Podoba mi się tryb, w jakim ma zadawane prace. Zeszyty dostajemy raz w tygodniu, prace na cały tydzień. Nie jest ich dużo, nie jest ich mało. Akurat do rozłożenia i systematycznej pracy. I tak w poniedziałki oddajemy logopedię, w środy prace od wychowawczyni, a we czwartki czytanie.

Logopedia to ćwiczenia wymowy, ćwiczenia słuchu fonemowego (zawsze z instrukcją od nauczyciela, jak je robić). Prace domowe od wychowawczyni to ćwiczenia motoryki małej, czyli pisanie po śladzie, kolorowanie, pisanie liter po śladzie, bez po śladzie. To układanie sekwencji, czytanie. A czytanie to czytanie. Najpierw pojedynczych samogłosek (te Julek miał opanowane w przedszkolu, ale potem była dłuuuuga przerwa i zapomniał, co każdy ze znaków oznacza), ostatnio już ciągu samogłosek. Pani zaznacza, żeby ćwiczyć codziennie, po pięć minut. Udaje się nam coraz częściej.

Początkowo Julek niechętnie siadał do lekcji. Żeby go nie zniechęcać, wolę z nim pracować krótko, ale systematycznie, codziennie. Ja też musiałam nauczyć się tak rozkładać zadania, żeby było dobrze. Są prace, które wymagają większego zaangażowania (jak Jule widzi duży rysunek do pokolorowania, od razu zgłasza reklamacje i mówi „dużo”), prace, które Julek potrafi zrobić dokładnie, ale mu się nie chce (rysowanie po śladzie, sporo wysiłku wymaga ode mnie wymuszenie na Julku motywacji, a wiem, że potrafi, ale dla niego to wydaje się chyba nudne) i prace, które Julek wykonuje z trudnością (czytanie samogłosek). W tej materii na początku było trudno, bardzo trudno, załamałam się. Ale szybko wzięłam w garść. Postawiłam na systematyczność. Ignorowałam Julka „nie umiem”, „to jest trudne”. Małymi kroczkami rozruszałam Julka głowę (szkoła w tym czasie też mnie przecież wspierała). Równoległa praca przyniosła efekt i Julek znów zaczął bez większych problemów czytać wszystkie samogłoski, nawet te zbite w jednej grupie. Co więcej - czyta, myli się, zaraz sam poprawia. Idzie dobrze. I dobrze. W obliczu panoszącego się koronowirusa nie wiadomo, jak długo będą zamknięte szkoły. Czas więc na naukę w domu. Nie tylko bycie razem.

  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz