środa, 4 sierpnia 2021

Bielsko

Ta część wakacji była naszą oazą.

Chłopców zostawiliśmy po drodze, u babci Krysi w Bielsku, my wróciliśmy do domu i do pracy. Dziesięć dni bez dzieci. Taki czas na robienie tego, na co mamy ochotę bez oglądania się przez ramię, że zaraz któreś coś od nas będzie chciało.

Za to babcia miała na głowie wnuki. Odpowiedzialność, zapełnianie wolnych chwil, wspólny czas. Julek szybko zaczął tęsknić. Ale ta tęsknota była spokojna, zrównoważona, nie psuła udziału w codzienności organizowanej przez babcię. Julek miał na kuchennym kalendarzu zakreśloną datę mojego przyjazdu i wiedział, że czas oczekiwania ma granicę. Czerpał więc garściami z pobytu u babci. Z jej ciepła, czułości, cierpliwości. No i na dodatek babcia fundowała atrakcje. Kino, lody, shopping, skatepark. 

Skatepark na Błoniach rządził. :) Szybko okazało się, że z osiedla można dojechać na Błonia jednym autobusem. Krzyś więc szlifował nowe triki, a Julek korzystał na maksa z placów zabaw. Tyrolka, drewniane domki, piaskownice, pizza, lody, cola. Jak wakacje to wakacje, trzeba szaleć. :) 

A na koniec (gdy przyjechałam po chłopców do Bielska) Julek załapał się na warsztaty cukiernicze. Przez ponad pół godziny pod okiem wykwalifikowanej osoby ozdabiał babeczki masą marcepanową i różnej maści posypkami. W czasie, gdy Julek szalał z dekoracjami, ja gadałam sobie w Mamuś, a Krzyś kręcił triki na hulajce (w tym roku rodzice i babcie mają absolutny zakaz wchodzenia na skatepark, porozumiewać można się wyłącznie wzrokowo, z odległości uniemożliwiającej zidentyfikowanie rodzica/babci, do komunikacji można wpleść dyskretnie (!!!!) zrozumiały dla obu stron gest np. idealny Makatonu gest <koniec>; wszelkie postępy i osiągnięcia dostępne na filmikach, przesłanych na messengerze w wiadomościach prywatnych). Uczymy się siebie nawzajem. ;)

Czas w Bielsku śmignął szybko. Śmiem sądzić, że nam szybciej, jak chłopcom. Za zaopiekowanie szczególnie Julkiem wielkie podzięki. :) Bez babć nie byłoby łatwo. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz