czwartek, 31 października 2013

Po swojemu do przodu

Godziny mocno popołudniowe.
Radek rozpala w piecu, Julek zarządza. Po swojemu zarządza.
Słyszę więc połajanki. Za nimi tup-tup. I zgrzyt klamki w drzwiach łazienki.
Wychylam głowę, bo chyba czas na reakcję.
Julek jest już w łazience, przestawia podnóżek, staje na nim i wyciąga ręce pod kran. Ręce czarne od węgla. Do kurków nie sięga. Włącza wspomagacz yyyyy. Wywołana, wkraczam do akcji. 
Samodzielność Julka ewoluuje.
Samodzielność zmaterializowana, przyczynowo-skutkowa i wolna od uprzedzeń. Nie trzeba gadać, żeby być samosiem.
Punkt dla Julka. ;)

poniedziałek, 28 października 2013

Urodzinowe reminiscencje cz.2

Wśród gości Julka znalazł się jeden, który miał szczególne względy u Jubilata. A że dawno się nie widzieli, to mieli do pogadania. Oboje w swoich bewzwyrazowych narzeczach. Ale czy przyjaźń wymaga słów?



Urodzinowe reminiscencje cz.1

Trębaczy było dwóch. Julka&Jul Band.
Julka nadawała ton, Julek naśladował. Zgrali się pięknie. I grali, grali, grali. Młodszy improwizował ogarnięty szałem dmuchania.
Radość z nowej umiejętności była pełna. Pełna naszej cierpliwości. Posłuchajcie gwizdania przez piętnaście minut. :)





niedziela, 27 października 2013

Trzy. Trzy latka Julka.

Julek, ty masz moc, wiesz?
Żaden facet mnie tak w życiu nie przeciągnął przez stertę emocji. Trzy lata temu, choć byłeś mniejszy od jaśka, do którego przykładam co wieczór głowę, płakałam przez ciebie, nienawidziłam tego obcego, którego przytachałeś, uwielbiałam cię, roztkliwiałam się nad tobą i sobą, irytowałam, dojrzałam przy tobie, nabrałam doświadczeń, które zmieniły mnie na wiele sytuacji życiowych. Serce przepadło dla ciebie. Zjadłeś je na samym początku.
Spokoju przy tobie nabrać nie mogę, zarumieniasz moje życie. Tętni tobą.
Zawstydzasz swoją szczerością.
Niepokoisz tajemnicą, zagadką.
A ty, gówniarzu, masz dopiero trzy lata. :)
Synku, jesteś doskonały! Choć tak rozjechany z moim wyobrażeniem.





czwartek, 24 października 2013

Fajka pokoju

Mogą rozmijać się mentalnie i intelektualnie.
Mogą nadawać na innych falach.
Mogą nie mieć po drodze.
Ale wspólne oglądanie bajki na komputerze zniosą bez kuksańców. A gdy do tego biszkoptowa przegryzka się znajdzie, mają wspólny mianownik.
Oto fajka pokoju moich synów. Baa, dwie w jednej. :)




poniedziałek, 21 października 2013

Konsultacja neurologiczna

Spotkanie konsultacyjne z neurologiem. Pani doktor co pół roku ogląda Julka, pilnie notuje moje obserwacje, bada szczegółowo pacjenta.
Bilans na dziś i na trzy lata za sześć dni.
Ruchowo Julek rozwija się wzorowo. Komunikacja jest do bani. I nie o mowę czynną tu chodzi. Ta u zespołowych dzieciaków nawet w wieku pięciu lat zaczyna kiełkować. Julek w bardzo ograniczony sposób reaguje na proste, bardzo proste (przynajmniej z naszego punktu widzenia) polecenia. Przykład z brzegu. Julek siedzi w pampersie na kozetce, ja obok. Pani doktor bada młoteczkiem, po badaniu pyta: - Julek, gdzie masz brzuch? Cisza. Zero reakcji. Drugie pytanie: - Julek, gdzie mama? Cisza. Zero reakcji. Zero spojrzenia w moją stronę.
Ja mam tak codziennie. Julek reaguje wybiórczo. Bardzo wybiórczo. Nie zdarzyło mu się do tej pory, że na pytanie: gdzie Krzyś? gdzie tata? gdzie mama? podniósł palec i wskazał. Choć sam z siebie palcem pokazuje szafkę, w której schowane są biszkopty. Wybiórczość. Czym spowodowana? Tempem rozwoju? Przyswajania? Charakterem? Słuchem? Pracą mózgu?
Pani doktor sugeruje zbadać słuch (za tydzień mamy kontrolę w Kajetanach, pogadamy o tym). I dała nam skierowanie na badanie eeg. Żeby poszukać klucza do julkowej głowy.
Przy dobrych wiatrach ten typ tak ma. Po prostu.
Przy mniej sprzyjających przyczyna może okazać się medyczna.
28 listopada o godz. 17.00 Julek będzie miał zrobione eeg. Jeśli zaśnie. Czeka nas dzień, w którym nie ma śpiocha. Jest radocha. I sen po wynik ten.
Jak Scarlett O'Hara pomyślę o tym jutro.

niedziela, 20 października 2013

Osiągnięcia Julka cz. 2

Julek doskonali swoją zręczność.
Włazi samodzielnie po schodach i złazi po nich. Uwaga! Na dwóch nogach. Przytrzymując się poręczy.
Włazi na drabinę, schodzić po niej nie zamierza. Gdy chce zejść, woła nas niewerbalnie, ale znacząco. Wiadomo o co chodzi.
Dmucha. Dmucha całusy, świeczkę i nos. Ten ostatni jak nie ma much w środku.
Wspina się na palcach i każde drzwi otwiera. Klamki przestały być dla niego tajemnicą.
Nieźle operuje łyżką. Jogurt zjada bez potknięć, zupę częściowo wylewa po drodze. Jakaś połowa trafia do buzi.
Gada przez telefon. - Ejoejoejo - wprost do słuchawki. Tłumacza przy tym nie włącza.