Julka nadawała ton, Julek naśladował. Zgrali się pięknie. I grali, grali, grali. Młodszy improwizował ogarnięty szałem dmuchania.
Radość z nowej umiejętności była pełna. Pełna naszej cierpliwości. Posłuchajcie gwizdania przez piętnaście minut. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Może jest to jakiś trop na drodze stymulacji Julkowego mózgu?? My zdecydowaliśmy się na kontynuowanie nauki gry na wiolonczeli właśnie z powodu pobudzania.
OdpowiedzUsuńDo Julka najprędzej trafiam przez muzykę. :) Muzykę w moim, najprostszym - żeby nie powiedzieć prymitywnym - wydaniu. Czyli śpiewam mu piosenki z pokazywaniem. Śpiewanie, słuchowiska, muzyka potrafią skupić Julka uwagę na dłużej. I gdy śpiewam z gestami Julek bacznie obserwuje, naśladuje i uczy się. Schemat ciała ma opanowany doskonale właśnie dzięki piosenkom. Teraz babacia Krysia uczy go nazw ubrań śpiewając z nim. Tak, muzyka, instrumenty to dobry trop w przypadku naszego Julka. :)
UsuńJulek, 100 lat :* pysiaczku.
OdpowiedzUsuńMuzyka to potęga :D głośników, śpiewu i perkusji :p mimo wszystko kocham to granie i śpiewanie. Nie wyobrażam sobie życia bez tego, wrosło, przylgnęło, przywarło na amen i niech zostanie.
Bo jest nieodparty urok w tym muzykowaniu. I to zaangażowanie na maksa - uwielbiam!
Usuń