Julek doskonali swoją zręczność.
Włazi samodzielnie po schodach i złazi po nich. Uwaga! Na dwóch nogach. Przytrzymując się poręczy.
Włazi na drabinę, schodzić po niej nie zamierza. Gdy chce zejść, woła nas niewerbalnie, ale znacząco. Wiadomo o co chodzi.
Dmucha. Dmucha całusy, świeczkę i nos. Ten ostatni jak nie ma much w środku.
Wspina się na palcach i każde drzwi otwiera. Klamki przestały być dla niego tajemnicą.
Nieźle operuje łyżką. Jogurt zjada bez potknięć, zupę częściowo wylewa po drodze. Jakaś połowa trafia do buzi.
Gada przez telefon. - Ejoejoejo - wprost do słuchawki. Tłumacza przy tym nie włącza.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Proszę, jaki zdolniacha z Julka - robi duże postępy.Jak już wszedł to następny próg będzie schodzenia.Mowa ruszyła, bo Natalka też tak zaczynała.Teraz jest (tadi czy diady czyli dziadzi) ubaw po pachy, gdy dziadek wraca z pracy.A przez telefon podobnie jak Julek nadaje.Natalka jeszcze nie wchodzi sama po schodach,za to próbuje pokonać wejście samodzielnie na taboret - co jak pamiętam ze zdjęć to Juluś opanował to dawno temu.Pozdrawiam cieplutko alat.
OdpowiedzUsuńJa i tak jestem pełna podziwu dla Natalki ruchowych postępów! Przecież tyle miesięcy była w gipsie. Fantastycznie się rozwija. :)
UsuńHa, ha, ale jak rozmawia przez telefon to gestykuluje?
OdpowiedzUsuń