Kiedy byłam w wieku Julka, rodzice przenieśli się z Łodzi do Bielska-Białej. Zamieszaliśmy w Mikuszowicach. Wtedy wieś aspirująca do bycia przedmieściami. Ale miałam
raj! Mieszkaliśmy w domku na parterze. Na piętrze moi kuzyni. Adrian i Damian. Adrian
starszy, Damian młodszy o dwa lata. Jak oni się tarmosili. Przepadali za sobą.
I tarmosili. Dzień bez tarmoszenia był dniem straconym.
Patrzę na mojego Krzysia i widzę, jak go energia roznosi.
Pora nieletnia, na zewnątrz się nie wyszumi, szaleje w domu. Inspiracją są
wszelcy bohaterzy. Super-bohaterzy. Walka mieczem, skoki w powietrzu i z
kanapy, wymachy nogami, za rok idzie na judo. Już nawet znalazłam grupę w
naszej okolicy. Ale od pięciu lat.
A Julek naśladownik. Łazi za Krzysiem i próbuje powtarzać. A mnie się gorąco robi, jak staje na kanapie, ledwo równowagę łapiąc na miękkich poduchach i przechyla się tak, że zaraz tyłem głowy runie na podłogę. Ale nie, on, skok na szczupaka, przed siebie. Na oparcie. I radocha!
Krzyś zaczyna tarmosić Julka. I znów mi się gorąco robi. Bo nie chcę z Julka zrobić pierdoły. Dlatego że młodszy, że upośledzony. Ale też chcę Krzysiowi uprzytomnić, że prawdziwi bohaterzy to nie ze smokami wojują. I w głowie mi moi kuzyni. Ten ich dziecięcy testosteron. To chyba normalne, że chłopcy tak boksują? Jak trudno czasem znaleźć ten wyważony środek.
Więc nie interweniuję, gdy Krzyś z Julkiem tarmoszą się. Chyba że starszy (na razie tylko starszy) nierycersko wykorzystuje swoją przewagę. Bo w zasadzie cały czas ma przewagę. Choć dziś Julek po raz pierwszy przeszedł do ataku. Walka była jedna. Poległych niewielu. Zgoda na koniec. A potem żyli długo i szczęśliwie. :)
A Julek naśladownik. Łazi za Krzysiem i próbuje powtarzać. A mnie się gorąco robi, jak staje na kanapie, ledwo równowagę łapiąc na miękkich poduchach i przechyla się tak, że zaraz tyłem głowy runie na podłogę. Ale nie, on, skok na szczupaka, przed siebie. Na oparcie. I radocha!
Krzyś zaczyna tarmosić Julka. I znów mi się gorąco robi. Bo nie chcę z Julka zrobić pierdoły. Dlatego że młodszy, że upośledzony. Ale też chcę Krzysiowi uprzytomnić, że prawdziwi bohaterzy to nie ze smokami wojują. I w głowie mi moi kuzyni. Ten ich dziecięcy testosteron. To chyba normalne, że chłopcy tak boksują? Jak trudno czasem znaleźć ten wyważony środek.
Więc nie interweniuję, gdy Krzyś z Julkiem tarmoszą się. Chyba że starszy (na razie tylko starszy) nierycersko wykorzystuje swoją przewagę. Bo w zasadzie cały czas ma przewagę. Choć dziś Julek po raz pierwszy przeszedł do ataku. Walka była jedna. Poległych niewielu. Zgoda na koniec. A potem żyli długo i szczęśliwie. :)
A co z tą alergią Julka?? Udało się Wam znaleźć potencjalnego winowajcę??? Widzę, że policzki nadal zaczerwienione. :((
OdpowiedzUsuńW przyszły wtorek mamy wizytę u alergologa. Czekamy też na wyniki badań w kierunku celiakii. Ponad trzy tygodnie czeka się na badanie przeciwciał jakichś tam. Jeśli wynik będzie nieprawidłowy, dostajemy skierowanie do szpitala, żeby pobrać wycinek jelita cienkiego w celu ostatecznego potwierdzenia choroby. Mamy nadzieję, że alergia jest wynikiem czegoś prostszego. ;) Jeśli to jest alergia, a nie inna skórne problemy.
Usuń