wtorek, 7 maja 2013

Noclegownia Biskupińska

Uwaga! Wzmacniam przekaz.

W Noclegowni Biskupińskiej nocować nie warto. Noclegownia zwana też Karczmą Biskupińską nastawiona jest na zysk, zysk, zysk!
Na dzień dobry piątak za parking (= postój na zielonej łące). Na którym(-ej) zagęszczenie od aut turystów odwiedzających Muzeum Biskupińskie naprzeciw (tych obiektów mylić ze sobą nie wolno!). Każdy dostaje do ręki menu, ale tylko gość Noclegowni za okazaniem tego "dokumentu" otrzyma zwrot gotówki. Taki bilet parkingowy na opak.
Na drugie dzień dobry ciepłej wody brak. Pani menadżer upiera się, że jest, choć jej nie ma. Kłamie lekko, bez mrugnięcia okiem, z lisim uśmiechem. Dostarczono na dzień drugi wieczorem. Pierwszy maja dniem dziecka w Biskupinie.
Papieru toaletowego w łazienkach brak. Dostarczono. Po interwencji.
Pierwszy obiad lekkostrawny i chłodny. Do przepicia zielone coś. Rozpuszczona galaretka? Rozpuszczone landrynki? Woda z nieczynnej dziedzińcowej fontanny?
Na pierwszą kolację parówki wyliczone. Po jednej na osobę dorosłą, dla dzieci brak. Po interwencji jest lepiej. Lepiej nie spóźniać się na posiłki. ;)
Na trzeci dzień obiadu nie podają. Pani menadżer wpada w panikę. Że banda roszczeniowych klientów (którzy chcą AŻ ciepłej wody, AŻ ciepłych pokoi, AŻ ciepłych i w miarę zjadliwych posiłków) ucieknie. Chmarą. Z miejsca zdarzenia. Nie płacąc reszty. Wstrzymuje posiłek, żąda gotówki. Stowarzyszenie dębieje, bo umowa była na przelew.
Potem bal dla dzieciaków rusza z opóźnieniem przez brak prądu. Wstrzymany awarią? Celowym działaniem?
Z panią menadżer współpraca utrudniona, wręcz niemożliwa. W Noclegowni nie jesteś gościem, jesteś intruzem.
Tej pani już podziękujemy!

1 komentarz:

  1. Włos, i nie tylko jeży się na głowie. brrrr będę omijała z daleka.

    OdpowiedzUsuń