poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Dialogi

Wieczorne lub mimochodem rozmowy z Krzysiem nabrały rumieńców, szczególnie te z serii: "Mamuś, zadam ci chyba trudne pytanie".
Ciekawość ma po takim wstępie natychmiast pęcznieje.
- A dlaczego ja to jestem ja, a nie na przykład dziewczynka? Bóg stworzył świat, a kto stworzył Boga?  Tak sobie myślę, czy św. Mikołaj to naprawdę istnieje? I te pe. I te de.
Gadamy sobie zatem niezwyczajnie, biologicznie, ocierając się o transcendenty i banały. Bez tremy przyznaję się, że nie wiem. Tłumaczę, co mogę wyjaśnić. Słucham Krzysia przemyśleń. Jego dociekliwość urzeka mnie. Po takich rozmowach z niecierpliwością czekam na kolejne.
Julek. Julek na hasło: przynieś buty, przynosi buty. Wynieś pampersa do kosza, wynosi pampersa i wrzuca go do kosza (czasem jednak do szuflady). Weź łyżeczkę, bierze łyżeczkę. Gdy mówię, a teraz będę myła ci stopę, podaje mi swą stopę. Czasem usłyszę nieproszona: pi da, co znaczy daj pić! Cenię sobie w Julku każde nowe zrozumienie słowa. Z niecierpliwością wyglądam jakiegokolwiek, skróconego choćby do sylaby, przejawu mowy spontanicznej.
Komunikacja z moimi synami ewoluuje. 
Każda jest równie ważna. I każda równie cieszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz