Jeszcze wczoraj wyciągałam aparat fotograficzny, a Julek nic.
Dziś wyciągam aparat, mówię: Uśmiech, proszę! a Julek:
Jak widać, bardzo poważnie podchodzi do sprawy.
Buntownik z jednej, jajcarz z drugiej strony, a pomiędzy cała reszta.
Wiek niewinności to już chyba za nami. ;)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Ale miny! Zabójcze! :)
OdpowiedzUsuńa jak przekonałaś Julka do biegowego?Misiek zniechęca się po pierwszym upadku roweru...a może nie musiałaś przekonywać.pozdrawiam gwiazdę foto
OdpowiedzUsuńU nas mnóstwo pojazdów różnej maści, większość po Krzysiu. Takie trójkołowe z pedałami, zapomnij! Julek siada na nich i nogami kompletnie nie pracuje (za duży wysiłek dla księcia ;)), ale próbował odpychać się nogami od ziemi. Najpierw dostał więc taki nieduży motorek biegowy na trzy koła, na którym utrzymanie równowagi nie było żadnym problemem (motorek po prostu się nie wywracał). Lubił więc na nim jeździć. Drugi etap to rowerek wlaśnie ten dwukołowy. Na początku zniechęcał się, ale że Krzyś jeździ na rowerze, a Julek we wszystkim - poza mową - go naśladuje, więc miał motywację. Jak w zeszłym roku załapał, tak teraz śmiga z wielką ochotą. :) A ja dostaję zadyszki. :))
Usuń