Dwa lata nas nie było w Krakowie.
W rankingu atrakcji moich dzieci niewiele się zmieniło. Spacer po Rynku Krakowskim tak, ale tylko dlatego że potem/za chwilę/już teraz! lody. Pyszne, przepyszne, na wagę (na św. Jana).
Wawel najciekawszy u podnóża. Tam, gdzie smok. Najlepiej ziejący. No i skałki, uśmiechające się do zdobywania. Już nie tylko przez Krzysia. Julek - wspólnik wspinaczkowy Krzysia lazł wytrwale za nim.
Spacer na tyłach Areny, gdzie park AWF - nie dla zieleniących się się wiosennie i pachnących zalotnie drzew w rozkwicie, ale dla placu zabaw i hulajnogowych wyścigów z Kosmą.
Dla nas - rodziców - liderem atrakcji był czas spędzony z przyjaciółmi (i to właściwie nie zmieniło się od czasów studenckich, gdzie sam urok miejsca był tylko dodatkiem).
Odkleiliśmy się od codzienności.
To dobry, mocny ładunek na zaś.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Marto, widać, że super się chłopcy w Krakowie bawili:) I, kolejny raz się powtórzę, piękne zdjęcia im cykasz!
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, że naładowaliście akumulatory. Czasem takie wyjazd, choć krótkie, to jak takie mini-wakacje.
I choć szkoda, że akurat nas nie było to ostrzę sobie zęby na to dłuższe spotkanie w letni czas:)
Pozdrawiam Was gorąco.
Ten wyjazd z domu bardzo dobrze nam zrobił. Spędzliśmy czas w towarzystwie, w którym czujemy się jak u siebie. Można było pogadać, pośmiać się i posmucić razem. Wzruszyć nie raz. Uśmiechnąć do siebie. Odetchnąć od rutyny dnia. Dzieciaki odnajdywaly się świetnie. Czasem marudząc, że nogi bolą (ale to wtedy gdy lód pozostał wspomnieniem ;) ).
UsuńI ja mam wielką chrapkę na nasze wakacyjne spotkanie, Dominiko! :)
Cudnie, że mieliście czas na odskocznię od codzienności, jest bezcenna :) A Kraków, ech, moje studenckie miasto...Zmotywowaliście mnie, żeby tam wrócić latem z dzieciaczkami :)
OdpowiedzUsuń