Wydarzyło się to dziś popołudniu.
Nie że pierwszy raz. I nie że jak co dzień (łaskawca).
Był bunt, płacz i wrzask.
Okupowanie w proteście ławeczki w wiatrołapie.
Uparte odmawianie ściągnięcia kurtki i butów.
Ignorowanie prób wyciszenia sprzeciwu.
Julek wszedł na tryb NIE.
Bo "Upiór" był za krótki. I powrót do domu całkiem nie po Julka myśli.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Ze zdjęć wygląda na to, że to był taki ryk kontrolowany! :)
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że kontrolowany. Julek potrafi wywierać presję. Jest w tym bardzo dobry. Kiedy płacze, bo ma żal o coś, to płacze szcerze, gdy wchodzi na tryb NIE, jak powyżej, płacze niemal bez łez, spoglądając na otoczenie przez półotwarte oczy.Gdy podejmuję próbę osiagnięcia jakiegoś kompromisu, syrena wzmacnia ogdgłos albo słyszę stanowcze, pięknie wyartykułowane NIE!
UsuńTaa... Skąd my to znamy.. :) Pomaga zdecydowanie olanie Buntownika. Jak któryś Syneczek zaczyna wymuszać coś krzykiem, porostu przestaję go widzieć i słyszeć. Pomału, pomału, efekty są... Skąd w naszych dzieciach ten UP(i)Ór?
OdpowiedzUsuń