Julek miał mieć dzisiaj zabieg w znieczuleniu ogólnym na wyleczenie zębów.
Zabiegu nie będzie.
Zaatakował glut. Wczorajsze popołudniowe niewinne kichanie przeszło w katar, a w nocy w regularne pokasływanie. Gorączki nie ma, ale rozkwitające przeziębienie dyskwalifikuje Julka do narkozy.
Chooooolerka jasna!!!
Tyle chuchania, tyle czasu bez infekcji, wolne w pracy specjalnie na ten dzień, a w ten dzień klops.
Nie nauczę się ze stoickim spokojem przyjmować takie niespodzianki!
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Zawsze tak jest. :(
OdpowiedzUsuńJa sobie tłumaczę, że widać tak ma być. Czasami coś coś wydaje się porażką tak naprawdę nią nie jest. Takie mętne wyjaśnienie przeznaczenia. :)
Pozdrawiam! K.
Też sobie tak tłumaczę - nie ma tego złego, co .... a Julek bryka w najlepsze od czasu do czasu pokaslujac i gluty wysmarkujac. Infekcja jest i jakby nie ma. Czekam na wyznaczenie kolejnego terminu.
Usuńskąd ja to znam....u nas ostatnio to samo, jak nie urok, to...nawet miałam dzwonić do Ciebie w celu wproszenia się na weekend;), ale jakaś grypa żołądkowa po nas chodziła, więc wolę dmuchać na zimne. Ale zadzwonię do Ciebie i tak:) Nie znasz dnia ani godziny:D
OdpowiedzUsuńIwona