Ten
czas, który trzeba przeczekać (powrót do pieluchy mija się z celem, bo nie wydaje mi się, że potem będzie lepiej, bo dojrzalszy, bo bardziej świadomy, bo mniej opóźniony w rozwoju?), to moje wielkie przeproś z upośledzeniem.
Niewerbalność komunikacji to pryszcz przy tej gównianej zabawie. I kto to mówi?
Matka czekająca, aż dziecko zagada.
Dziecięctwo
mija. Wraz z nią słodziaszność i wybaczalność tych zachowań, które zrzuca się na garb niedojrzałości emocjonalnej dyktowanej wiekiem.
Spada listek figowy. Odsłaniając istotę tego, co najtrudniejsze w zespole
Julka. Zachowania nieprzystające do ogólnie przyjętych norm społecznych i
moich. Utknęłam w kolejnym etapie godzenia się z ułomnością intelektualną
mojego syna. Zaliczam drugi krąg downowego piekła.
Skoro nagradzanie nie działa, to może kara? Nie mam oczywiście na myśli przemocy fizycznej, ani jakiś drastycznych działań, ale dobitne pokazania Twojego niezadowolenia?
OdpowiedzUsuńCierpliwości życzę!!
Dobitnie i wyraźnie Julkowi tłumaczę, że źle zrobił. Zabraniam np. spuszczania wody (uwielbia to robić, jeśli nie skorzystał z nocnika, a gdzieś obok, a umyć delikwenta trzeba, mówię, że wodę spuści, gdy zrobi siku/kupę do nocnika). Kara musi być od razu. Jak jest w trakcie zabawy, nie zabronie przecież bawić się dalej w ramach kary. Julek wie, że źle robi. Czasem mam wrażenie, że to jest silniejsze od niego. Z drugiej strony - wczoraj pojechałam z nim na usg tarczycy. Wysadzony w poczekalni siurnal pięknie, bez protestu. Po drodze tankowalam. Widzę, że majtki lekko zabrudzone. Czułam zwiastun. Julek też i nie zrobił w aucie. W domu natychmiast wysadzony siku zrobił. Kupy nie. Nie minęło 5 minut kupa w gaciach. A jeśli wstrzymał w aucie, w domu się zapomniał, to mam karać? Przecież nie. Więc przyjmuje z pokorą te wpadki, licząc że cały proceder wróci do normy sprzed miesiąca. Cierpliwość to słowo klucz! :)
UsuńPowodzenia!!! Trzymam kciuki za rozwiazanie gownianego problemu!!
OdpowiedzUsuń