Przechodzimy regres w kwestii odpieluchowywania.
Julek powrócił do zwiadowczych siurów. Zaczął robić pod siebie kupy. Kupy zwyczajne, nie te miękkie, które mogłyby się wymknąć spod kontroli. Wyraźnie demonstruje - wiem, o co chodzi, potrafię jak chcę, ale nie chcę, bo muszę. Jak nie zechcę, to nie zrobię. A tak w ogóle to znudziło mi się bycie chłopcem świetnie radzącym sobie z własną fizjologią. Teraz wy się pomęczcie! Uzłośliwia się nam Jul? Czy to jakaś gówniana odmiana buntu?
Pochwały, upominania, prośby, pozostawianie w mokrych gaciach, wzmocnienie na pozycjach: czujność, nic nie daje.
Negocjacje małżeńskie osiągnęły wyższy poziom (co tam kwestie finansowe).
Radek (po wpadce synka na wycieczce rowerowej): - Nie jadę na pobranie.
Ja: - Ty jeden, ja dwa razy. Ty do naszej przychodni blisko, ja podwójnie do Warszawy. Chcesz się zamienić?
Sezon badań kontrolnych trwa. Z torbą pełną: majtek, spodenek i podkoszulków na zmianę, rękawiczek lateksowych, ręcznikiem zwykłym i na wszelki wypadek papierowym, mydłem, chusteczkami wilgotnymi i papierem toaletowym oraz zestawem woreczków foliowych. Butelka z wodą (niekoniecznie mineralną) obowiązkowa! A jeszcze niedawno narzekałam, że muszę tachać ze sobą pampersy i chusteczki wilgotne.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
To niedobrze. :(((
OdpowiedzUsuńNie wiem co radzić, więc tylko kciuki trzymam za powrót do wersji pilnującej własnej fizjologii.
Ja sama bezradna. Każdy kciuk na wagę złota. Musimy przeczekać Julka bunt. Bo wygląda mi to bardziej na bunt, jak na reset nabytych umiejętności.
Usuń