piątek, 10 lipca 2015

Wakacyjny zawrót głowy

Wakacje są, ale nie od ćwiczeń głową. ;)
Krzyś codziennie zalicza porcję czytania. Dziesięciominutówki weszły nam w krew. Dodawanie, odejmowanie, tabliczkę mnożenia w tych mniejszych zakresach ćwiczymy przy byle okazji: jadąc autem, siedząc przy obiedzie, tuż przed snem.
Julek powtarza kolory, odgłosy zwierząt, uczy się nowych przedmiotów na kolejnych książeczkach, które z upodobaniem nam znosi. To mniej systematyczna praca, bardziej w trakcie zabawy i Julka ochoty. Lubi być sam na sam ze mną. Cała uwaga skupiona jest na nim. Od przyszłego tygodnia ruszam jednak z usystematyzowanymi ćwiczeniami. Pani Agata idzie na zasłużony urlop, a ja muszę jej pracę przechować w pamięci Julka. Będę utrwalać ostatnie jego zdobycze wypracowane metodą krakowską. Na prośbę pani Agaty (i po współuczestniczeniu w pełnej zachęty lekcji poglądowej z Julkiem) zaopatrzyłam się w zeszyty i pomoce z serii „Uczę się mówić” i zaczynam działać. Codziennie. Minimum pół godziny.
Tymczasem pakuję siebie i Krzysia, bo jutro zawożę go do babci Krysi. Posiedzę chwilę w domowym zaciszu bez Julka i Radka. Zatęsknię i wrócę we wtorek z rana, wioząc w tę stronę tęsknotę za Krzysiem. Takie prawo wakacji.
PS Słyszałam, jak Julek wymawia: au-to, mich (miś), la-la, pi(ł)-ka, bu-ty, dom, (z)u-pa, (w)o-da, bu(ł)-ka, ja-jo, lam-pa, ba-nan, sot(k), ba-lon, (r)o-(w)e(r). Skoro „auto” regularnie używa w spontanicznej mowie, śmiem wierzyć, że pozostałe wyrazy również znajdą właściwe użycie. Chyba że przyjdzie regres i wszystko wyrówna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz