Ustalmy jedno, zespół Downa to nie tylko skośne oczy, krótkie ręce, krótkie nogi, szeroki kark, przytulaśne usposobienie, upór twardy, na którym łamią się zęby. To też ucieczki. Z worka wspólnych cech wyłapane ostatnio. Moja młodsza, bogata w dodatkowy chromosom latorośl zaczęła namiętnie specjalizować się w zwiewaniu.
W siną dal, przed siebie, bez spojrzenia przez ramię, byle do przodu, byle według swego wzoru. A gdy tylko poczuje oddech pogoni na plecach, wrzuca czwarty bieg i przyspiesza jak gepard. Stówa w jednym susie w ciągu sekundy. I niemamocnych. Trzeba gonić.
Włóczykij z Usainem Boltem do spóły.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Święta prawda. Nasze dzieci dbają po prostu o kondycję swoich rodziców :)
OdpowiedzUsuń