piątek, 16 października 2015

Mama

Turnus zadziałał jak katalizator. Julek skazany w nowym, obcym otoczeniu wyłącznie na mnie, zaczął wołać: -Ma! albo prędziutko, szybciutko: -Ma-ma!
Na korytarzu, w pokoju, w jadalni, na basenie, w łóżku przed zaśnięciem albo zaraz po obudzeniu słyszę nieustannie: -Ma! albo -Ma-ma! Julek mnie przywołuje. Skończyła się era: -Eeeee, znalazło się brakujące ogniwo w tym naszym łańcuszku relacji mama-syn.
Cokolwiek nie nauczy Julka ten turnus, dla mnie już jest krokiem milowym w komunikacji werbalnej z Julkiem. Nawet jeśli to tylko mimowolny skutek uboczny naszego wyjazdu.
Zapomniałam już, jak bardzo tęskniłam za słowem "mama" niewypowiadanym przez Julka.

środa, 14 października 2015

Na turnusie

Środa to kumulacja zajęć. Jedne po drugich, ciurkiem, bez okienka na relaks i bułkę z masłem. Julek daje radę. Ciągle daje. Jedyne "nie", które słyszałam, było przy wchodzeniu z terapii ręki. Lubi te zajęcia. Pracuje na nich w skupieniu i z pełnym zaangażowaniem.
W ogóle Julek odnajduje się tutaj całkiem dobrze. Jedynie na basen buczy. Coś nie podeszły mu zajęcia, choć idąc na nie pierwszy raz, entuzjastycznie pokazywał, że będzie pływał. Dziś jestem pełna obaw, czy da się przebrać w kąpielówki. Zobaczymy.
Popołudniami kwitnie integracja.
Wieczorna zasypianie trwa mgnienie. Śpimy też nie krótko. Julek budzi się po siódmej. Ja razem z nim. :)

poniedziałek, 12 października 2015

Turnus w Zaździerzu

Pierwszy turnus rehabilitacyjny Julka uważam za otwarty. Tadaaaam!
Wczoraj dotarłam do ośrodka 12 Dębów w Zaździerzu, który znam z dwóch Zakątkowych Zlotów. Zaledwie dwie i pół godziny drogi od domu. Drogi przyjemnej wśród złoto-czerwonych drzew.
Julek rozpoczął zajęciami ruchowymi. Po nich pedagog, terapia ręki, integracja sensoryczna, logopeda i na koniec basen. I tak przez dwa tygodnie, z wyjątkiem sobót i niedziel.
Na ten turnus nie wybralibyśmy się, gdyby nie środki z 1%, które wpłynęły od Was przy okazji rozliczania się z fiskusem. Bardzo dziękujemy!
O pracy Julka i odpoczynku moim będę w miarę na bieżąco informować. Zdjęcia po powrocie. Moim jedynym narzędziem kontaktu ze światem jest teraz telefon. Pisać posta jak smsa to droga przez mękę. ;)

sobota, 10 października 2015

Jesienne zbiory

W dzień słońce, w nocy mróz. Ostatnie truskawki padły, ścięło róże i begonie. Następna stacja: zimno.
Przytuptał więc czas na ostatnie zbiory tego sezonu.
Namówiłam Julka.
Wziął kosz prawie większy od siebie i mnie za rękę. Spacer był krótki. Na róg domu, gdzie drzewa dwa wydały owoce. Ja zrywałam z góry, Julek próbował z dołu. Łatwo nie było. Irytacja wystrzeliła mocniej niż spieniony szampan. Nastrój uratowałam nowym zadaniem. Syn mój celował zerwanymi przeze mnie owocami do kosza.
Uzbierało się sporo.
Pigwa bardzo smakuje z herbatą. Będzie też dobre z niej wino.






środa, 7 października 2015

Pudełko Skarbów

Pudełko Skarbów. Przedmiot magiczny i motywujący. Nie działa cudów, ale wzmacnia dążenie do celu. Zawiera przedmioty ulubione przez Julka. Otwiera się na hasło: kupa w nocniku. Hasło musi być odzwierciedleniem rzeczywistości.
Wtedy w towarzystwie niezwykle entuzjastycznego aplauzu przed Julkiem otwiera się wieczko Pudełka Skarbów i Julek może wybrać jeden przedmiot. 
Pudełko ma trzy tygodnie życia. Na początku zawierało: Jajko Niespodziankę, lizaka, Papugę, bańki mydlane, klepsydrę, mały motor, balonik. W pudełku został tylko balonik. Zawartość Pudełka po opróżnieniu – działa w pełnej synchronizacji z hasłem – należy uzupełnić.
Teraz garść obserwacji.
Nagrody mają pozytywnie wzmacniać Julka. Nie sądzę, żeby kontrolował swoją fizjologię, bo marzy o nagrodzie. Trudno też ocenić, co i jak długo Julek pamięta. Nie dzieli się przecież swoimi wspomnieniami.  Raczej zaczyna radzić sobie, bo zaczyna sam tego chcieć. Liczba sukcesów nocnikowych nie zrównoważyła wpadek. Niemniej odnotowujemy nieznaczny ich wzrost. A to już postęp.
I jeszcze o skutkach ubocznych.
Chyba jednak Pudełko Skarbów zakotwiczyło się w głowie Julka. Razu pewnego, gdy siurnął do nocnika prawie zawartość dnia (nie wiem, gdzie to Julek mieści, potrafi naprawdę długo wstrzymywać się od sikania), wstał, spojrzał na mnie triumfalnie i zażyczył sobie lizaka (wybranego dwa dni wcześniej z Pudełka Skarbów na hasło, które otwiera sezam).
- A gdzie kupa, Julek? – zapytałam.
- Tu. Bleee – próbował oszukać Julek.
Nie wiem, kiedy opanuje sztukę wysadzania kupy na nocnik. Na pewno sztukę Wielkiej Ściemy opanował do perfekcji. 

wtorek, 6 października 2015

Papuga

Wyłowiona przez Julka z Pudełka Skarbów papuga przeżywa drugą młodość. Bywa wprawdzie zarzewiem konfliktów. Każdy z chłopaków chce się nią bawić i nie ma że nie, że najpierw ty, potem ja. Bywa też źródłem niekontrolowanych wybuchów śmiechu. Bo papuga jak to papuga powtarza zasłyszane treści.
Julek bryluje ma-mo ma-mo ta-to ta-to, Krzyś bardziej wymyślnymi tekstami. Najlepsza zabawa polega na zmianie głosu. Cienki, gruby, szept, pohukiwanie. Papuga dodatkowo zniekształca dźwięk i na końcu słychać skrzek, więc radocha tym większa.
Wczoraj ogarniając górę przed spaniem, słyszę treści zapodawane przez Krzysia i potem powtarzane skrzekliwym głosem przez interaktywnego ptaka:
- Ninja, ninja gooooo!
- głupia Agata, głupia Agata, nogą zamiata,
- daj cukierka, daj cukierka, cukierek,
- kocham Julka bo jest fajny, choć ma zespół Downa.
Banan. Mam banana. Mam banana. Uśmiech nie schodził mi do zaśnięcia.

PS O Pudełku Skarbów w kolejnej odsłonie. :)

czwartek, 1 października 2015

Powód lubienia

Wracam z chłopakami do domu. Pytam, jak minął dzień. Gadka się kręci. Wtem Krzyś oznajmia:
- Lubię angielski.
Zadowolona myślę, że świetnie, że fajnie, że łatwiej robić, co się lubi, że mądry mój Krzysiek, wie, co warte jest zachodu, gdy słyszę ciąg dalszy:
- Lubię angielski, bo zaraz po nim jest obiad.

...