Pamiętam, jak rok temu przyjechali do nas znajomi z
trzymiesięcznym synkiem. Julek miał wtedy pół roku. Chłopcy leżeli obok siebie
w łóżeczku i wtedy uderzyło mnie to, czego wcześniej nie dostrzegałam. Zdrowe
dziecko ma wyraźną twarz, mięśnie trzymają w ryzach rysy twarzy sztywno, a
Julka twarz zawsze była gładka, bez żadnych żłobień, wgnieceń,
pyzowatości.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że o dzieciach z zespołem Downa mówi
się, że są budyniowe. Bardzo trafne określenie.
Lubię tulić Julka. Mojego budyniowego chłopca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz