poniedziałek, 19 marca 2012

Tarasowo

Wczoraj odwiedziła nas wiosna. Zagaiła ciepłem i wyciągnęła z domowych pieleszy.
Krzyś pomagał tacie w porządkach ogrodowych, a Julek patrzył z wózka. Gdy jest w nowym otoczeniu, nie płacze. Nieruchomieje, milknie i obserwuje. Ta jego rezerwa jest pełna elegancji i powagi. Zupełnie inaczej zachowywał się na tarasie.
Ten taras, który przez tyle zimowych dni Julek oglądał zza szklanych drzwi. Ten taras, na którym stał bałwan z marchewkowym nosem i z wielką miotłą z witek brzozowych, a Julek przez szybę do niego przemawiał. Ten taras, po którym kot sąsiada przemykał. I tyle różnych rzeczy się działo. Ten taras wreszcie można było przeraczkować wzdłuż i wszerz. Poznać, dotknąć, polizać to, co widać było zza szyby. Oto można było przekroczyć próg i wyjść, żeby zaraz wejść, wejść po to, żeby zaraz wyjść. I czynność tę powtarzać, ile by się chciało. Julkowa rezerwa? A co to takiego? Była nietłumiona radość i szczęście. Julek odkrywał świat po drugiej stronie szyby.

 Jeszcze rok temu nie było to możliwe :)


Oooo, tam musi być fajnie...

Każdy sobie :)

Ten wiatrak to mi się najwięcej podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz