Julek staje się z dnia na dzień coraz bardziej sprawnym i świadomym współuczestnikiem naszego życia domowego.
Za pan brat ze spiżarnią i kotłownią - to jego ulubione typy. W pierwszej uwielbia przebierać w ziemniakach i rządzić się w jabłkach, a w drugiej łapać za miotłę i zmiatać jak popadnie (w pozycji leżącej).
Pralkę ma już opanowaną. Zapraszam Julka, gdy pranie się skończy. Ubrania błyskiem są wyjęte. Ze zmywarką nie testuję, bo nie używamy plastików. ;)
Prawdziwym wyzwaniem okazał się jednak telewizor. Nastolatek ten niewyględny działa nieźle aczkolwiek tylko ręcznie sterowany. Pilot po przejściach z zębami Krzysia i lotami podniebnymi Julka wydał niedawno ostatnie tchnienie. Aby cokolwiek zmienić, trzeba się pofatygować do pudełka i nacisnąć właściwy guzik. Julek podejmował wiele nieskutecznych prób. Wczoraj palec jego wreszcie docisnął guziczek i GŁOOOOOOOŚNO się nagle zrobiło. Udało się z jednym guzikiem, trzeba było spróbować z drugim i oto przed naszymi oczami rozkręciła się karuzela programów. Julek był zachwycony. My trochę mniej. Teraz telewizor milczy, gdy Julek na chodzie. Czekamy aż wytrenuje palce, żeby docisnąć największy guzior - ten, który całą zabawę uruchamia.
PS Wszystkie te czynności Julek wykonuje w pozycji klęczącej. Co to będzie, jak stanie? :))
A tutaj przy pralce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz