Krzyś też coś od siebie dołożył. Koło ratunkowe na Julka
postępy. Wspólnie z babcią nadmuchał i Julkowi założył. Ten łaził z radością w
tym kole, a gdy miał dość, relaks zaliczał
albo wyłaził pięknie i skutecznie.
Potem Krzyś swoje nogi wykładał. Bez złośliwości, dla
ćwiczeń. Ale Julek nie w ciemię bity, zamiast przez wyłożone nogi na skróty, to
wolał naokoło bez wysiłku. Tak też przecież można.
Przy takim bracie daleko ze swą sprawnością dojdzie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz