wtorek, 3 kwietnia 2012

Równowaga

Krzyś to pieszczoch. I bywa, że zazdrośnik. Najczęściej o Julka.
Od początku mieliśmy z Radkiem plan, że będziemy chłopaków rozpieszczać czułościami i dobrym słowem jednakowo i w zależności od potrzeb. Szło to nam na początku nawet całkiem nieźle. Aż do chwili, gdy po kilku miesiącach obecności Julka w domu pojawiły się zgrzyty. Krzyś miał fochy, robił się nieznośny i bardzo chciał na siebie zwracać uwagę. Przeanalizowaliśmy z Radkiem nasze zachowania i wyszło nam, że dużo częściej i głośniej zachwycamy się Julkiem. A bo uśmiechnął się po raz pierwszy, a bo obrócił się z pleców na brzuch, a bo uwielbia kąpiele itd…. Młodszy, rozczulał sobą, przyciągał jak magnes. Zaczęliśmy więc równoważyć nasze zachwyty. Podkreślać każdy drobny sukces Krzysia, chwalić go. Poddawać podwójnym pieszczotom. Poskutkowało. Oczywiście, że Krzyś potrafi spychać w niedzielny poranek Julka z naszego łóżka, bo chce tylko z nami powygłupiać się i poprzytulać. Ale jednocześnie nie może obejść się bez Julka i domaga się jego obecności w zabawie, w przytulańcach.
Gdy Julek po raz pierwszy stanął, bardzo głośno się radowałam. Krzyś przerwał oglądanie bajki i bacznie mi się przyglądał. Nie zeszłam z tonu w swoich radościach. Cieszyłam się dalej. Wyjaśniłam Krzysiowi, że to szczególny moment, kolejny krok do przodu Julka. Krzyś wskoczył do łóżeczka brata i stał razem z nim. Cieszył się i on. Gdy pierwszy szał i sesja zdjęciowa były za nami, powiedziałam Krzysiowi, że i on ma swoje fotki z uwiecznionym pierwszym staniem. Oczywiście musiałam natychmiast wyjąć album i je pokazać. ;) Równowaga musi być zachowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz