Prima Aprilis. Ale Julkowi wcale nie było do żartu. Ot,
położony do łóżeczka na drzemkę przedpołudniową wiercił się i kręcił niezadowolony.
Buczał, wyłaził spod kołderki. Wreszcie podtrzymując się rantu łóżeczka stanął
na chwiejnych nóżkach. Stanęłam i ja oniemiała. Świadkami tej niespodziewanej chwili
byłam ja, Krzyś i aparat fotograficzny.
Oczywiście Krzyś zaraz wtargnął do Julka, i teraz on
asystował młodszemu bratu, nie do końca chyba rozumiejąc mój z lekka
histeryczny entuzjazm. ;)
Julek po raz pierwszy stał o własnych nogach. Radocha jest
wielka! Kolejny krok rozwojowy do przodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz