Nowe, nowe, wyćwiczone na trawie. :) Sezon wczoraj otwarłam
razem z drzwiami na taras. Julka zniosłam o poziom niżej, Krzysiowi pozwoliłam
ściągnąć buty i zanurzyliśmy się w trawie. Radochę mieliśmy soczystą, wariacką
i baaaardzo zieloną! Julek na siedząco zanurzał dłonie w trawie i przeczesywał
ją paluszkami, a potem rwał i rwał ucieszony. Po tej wstępnej fascynacji
przyszła pora na poczęstunek. W królika zachciało mu się bawić! Przy okazji
tego wiosennego wiercenia się w trawie, Julek po raz pierwszy wlazł po
schodach. Konkretnie dwóch. Na taras. Pierwszy stopień jest szeroki, więc gdy
na niego wraczkował, zmieścił się wygodnie i mógł kolejny stopień pokonać. Tylko
patrzeć, jak schody w domu zacznie forsować. Sam już nie zostaje w salonie.
A jedni lubią ciastka, a drudzy trawę. ;)
Trawiasto nam i lżej bez butów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz