czwartek, 3 stycznia 2013

Bez

Skąd się biorą dzieci? Powszechnie wiadomo.
Skąd się biorą Downy? Już tak oczywiste nie jest.
Słyszałam teorię, że od alkoholizmu.
Też, że to kara od Boga.
Ale też, że to dar od Boga. Zostałaś wybrana. (Łooo Matko!)
Od stresu. (ciekawe, ciekawe)
Od tego, że za późno urodziłam pierwsze dziecko. (ale dlaczego, że pierwsze?)
- Bo myślałam, że cię ktoś przestraszył. Jak byłaś w ciąży. (sic!)
Przytoczone wyżej teorie słyszałam osobiście. To fałszywe teorie.
Prawda jest taka, że za zespół Downa odpowiada ten trzeci. Chromosom, który na samiutkim początku, gdy dzieliły się komórki rozrodcze prawie tuż po poczęciu, nie odczepił się od 21 pary swoich kumpli. Nikt jeszcze nie wie, co jest przyczyną tego braku rozłamu.
Ta aberracja chromosomowa dzieje się mimo. Mimo dbania o siebie/niedbania, łykania kwasu foliowego/nie, dobrych wyników krwi, ciśnienia, wiary/niewiary w Boga, bycia dobrym/niedobrym dla ludzi, picia wina/niepicia. To loteria. Czysty przypadek. – Martuś, kto nam tego Julkonka podrzucił, co?
Nie wiem.
Mnie to nawet na rękę, że ani ja ani Radek nie maczaliśmy w tym palców. Poczucie winy zostało zażegnane. Choć wtedy (bo z Julkiem jest teraz i wtedy). Wtedy gnębiła mnie taka teoria. A może powinniśmy poczekać z drugim dzieckiem. Bo gdyby Julek został poczęty miesiąc, dwa, pół roku później, ten chromosom powędrowałby tam, gdzie trzeba, a nie utkwił na wieki wieków zespół. Po co się tak spieszyłam. Żeby różnicy wieku między dzieciakami nie było dużej. Żeby się razem bawiły. Wychowywały na tych samych bajkach. Bez pokoleniowej różnicy. Mają teraz zespołową.
Zostawiłam to myślenie. Na nic mi ono. Mleko się wylało. Julek chodzi. Śmieje się. Ma skośne oczy, trochę skośne jak moje, trochę jak Down. Jemu wygodnie z tym chromosomem, bo nie zna się bez. A ja właściwie lubię bez. Pięknie pachnie.

5 komentarzy:

  1. Życie to loteria. Mój Tato miał takie swoje ulubione powiedzenie, że ze 100 puszek z marmoladą trafił na tę jedna z gównem. Uwielbiam to jego powiedzenie, tym bardziej, że Taty już nie ma. Zmarł kilka miesięcy temu. Mam nadzieję, że słowo gówno Cię nie uraża. Nie piszę tego Broń Boże w kontekście Twojego Julka!!!! Po prostu tak w życiu jest, że człowiek nigdy nie wie na co trafi. Wszystko też zależy od punktu widzenia. W zasadzie mogło być gorzej, nie?
    A mój Julek (lat 13) miał wypadek. Samochód go potrącił jak wysiadał z tramwaju w drodze do szkoły. Było o tym poniżej tej notki, którą czytałaś i nie wiem, czy zwróciłaś na nią uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafne powiedzenie! Kupuję je ;)
      No właśnie, loteria/Gumpowe pudełko czekoladek. Życie.
      Nie zuważyłam tej notki poniżej, że Twój Julek został potrącony przez samochód. Dobrze, że ma się dobrze i zawita do domu. Trzymajcie się ciepło! :*

      Usuń
  2. I tak trzymać:).
    Piękny wpis.

    majazi

    OdpowiedzUsuń
  3. Martuś,
    Dzień bez Twojego wspaniałego bloga - dniem bezpowrotnie straconym :)
    I.

    OdpowiedzUsuń