Julek zapłakał, bo nie wyszło mu tak, jak chciał. Czyli włożyć za duży klocek do za małej dziury. Rozżalił się bardzo. Na cały świat. Moje pocieszanie na nic. Moja demonstracja klocek do dziury na nic. Miał już w nosie klocek. Był wieczór i na kolację niewiele zjadł. Julek wszedł na tryb NIE. I wtedy Krzyś rozdmuchał bańki, wołając: - Julek, popatrz, bańki! I Julek zostawił żal. Ze śmiechem zajął się łapaniem baniek.
To było coś! Krzyś znalazł sposób na żałość Julka. Sam, nieproszony, pomysłowy. Zaimponował mi mój starszy syn. :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Taka pomoc jest duuużo warta! :))
OdpowiedzUsuńO tak! :) Krzyś w ciągu ostatnich miesięcy stał sie w ogóle taki jakiś dojrzalszy. Rzadziej staje okoniem, mniej buczy dla samego buczenia i wymuszania, można z nim konkretnie omówić problem, no i staje się w nieoczekiwanych momentach taki właśnie pomocny. :) On za kilka miesięcy skończy 5 lat! A jeszcze wczoraj miał tyle, co Julek teraz. I powoli wyrasta z tego najniewinniejszego dziecięctwa (choć zasypiać nadal chce w asyście mamy :))).
UsuńMówi się, że mamy znają najlepiej potrzeby swoich dzieci, a tu proszę, Julek ma cudownego braciszka, który pomaga mamie w zaspokajaniu tych potrzeb. Wyrośnie z niego wspaniały mężczyzna :)
OdpowiedzUsuń