Uruchomiłam dziś julkową papierologię przedszkolną. Żeby
rozpocząć jakiekolwiek starania o przedszkole potrzebne jest nam orzeczenie o
potrzebie kształcenia specjalnego. To wydaje poradnia
psychologiczno-pedagogiczna (PPP) właściwa dla miejsca zamieszkania. Wykonałam
więc telefon i umówiłam Julka na trzy spotkania: z psychologiem, lekarzem i
pedagogiem specjalnym. W drugiej połowie lutego.
Pani psycholog, z którą rozmawiałam, zapytała mnie, do
jakiego przedszkola chcę posłać Julka. Rzekłam, że w związku z
brakiem w naszej gminie integracyjnego, chciałabym go posłać do ogólnego. Pod
warunkiem, że Julek będzie miał nauczyciela wspomagającego. Pani skrzywiła się
lekko i zasugerowała przedszkole specjalne w Warszawie. Nie widząc Julka, nie mając opinii
psychologa z OWI, od razu wysłała nas do specjalnego. Dla odmiany skrzywiłam się
ja.
O rany! Nie noszę różowych okularów. I nie potrzebuję na
papierze stwierdzenia, w jakim stopniu jest upośledzony Julek. Widzę przecież,
jak odbiega od swoich rówieśników. I wiem, że nie nadgoni niektórych
zaległości. Nigdy. Wiem, że edukacja Julka będzie wymagała specjalnej placówki,
ale my jesteśmy na etapie przedszkola!
I nie chcę wysyłać Julka do zwykłego przedszkola dlatego, że
pragnę na siłę udowodnić, że się do niego nadaje. Chcę to zrobić z czysto
pragmatycznych powodów. Przedszkole jest blisko domu, chodzi do niego Krzyś i
wychowawcy nas znają. Julek wielu rzeczy uczy się przez naśladownictwo. To świetny trening samodzielności. Dzieci
w tym wieku nie odrzucą Julka.
Integracyjnych w Warszawie jest wiele, ale mogę brać pod
uwagę te, które są na drodze do mojej pracy albo tuż obok niej (mam takie dwa,
cieszą się dobrą opinią). Integracyjne jest bardziej dostosowane do dzieciaków
takich jak Julek. Mniej ryzyka, że nie odnajdzie się w grupie. Tyle że wiąże
się to z wożeniem Julka codziennie 30 km w jedną i drugą stronę. Woziłam tak
Krzysia do żłobka przez pół roku i wiem, jak to jest. To ostateczna konieczność.
Nie boję się zawalczyć o Julka. Boję się, że mój wybór będzie
niewłaściwy.
Dlatego czekam na czwartkowe spotkanie z panią Dorotą z OWI
jak na zbawienie. Zbawienie moich rozterek. To rozsądna osoba. Prowadzi Julka
od oseska. Może prosto i z mostu wybije mi z głowy pomysł z przedszkolem
ogólnym. I sprawa stanie się jasna. Cholera.
Halo, przepraszam, czy ktoś mówił, że będzie łatwo?
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
MAM Nadzieje ze Julek dostanie się do przedszkola, do którego chodzi jego brat, na pewno szybciej się zaaklimatyzuje jak będzie wiedzial ze brat jest obok
OdpowiedzUsuńPewno tak.:)No i chyba chciałabym, żeby ten jeden rok razem chodzili do tego samego przedszkola. Zanim na dobre rozjadą się ich drogi edukacyjne. Taka namiastka normalności. A może surogat?
UsuńKochana! Kieruj się własną intuicją, bo na jest najważniejsza. Fakt, że przedszkole jest blisko jest bardzo dużym plusem.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w podejmowaniu decyzji. No i sił też życzę! :)
Intuicja to potężna broń kobiety ;) Oj, tak sił będę potrzebowała zapewne nie raz. Jak każdy zresztą. Są przecież góry i dołki. Pilates mnie zrelaksuje, a potem na zumbie wytańczę złość. ;) Tylko jeszcze muszę zacząć chodzić :))) Dzięki, Kasia, dobrze godosz. :D
Usuń