sobota, 8 czerwca 2013

Festyn z Bardziej Kochanymi

Burze były dziś przelotne i wybitnie punktowe. Dwa razy - jadąc z chłopakami - do Warszawy i z powrotem doświadczałam wjeżdżania i wyjeżdżania ze strefy intensywnych opadów tak, że w jednej chwili wycieraczki biegały sprintem, żeby za chwilę nieruchomieć, bo zupełnie nie były potrzebne. Można było dotknąć granicy deszczu.
A na festynie zorganizowanym przez Stowarzyszenie Bardziej Kochani na zielonym Żoliborzu deszcz nie padał (ciut pokropił), przynajmniej przez dwie godziny naszego pobytu.
Krzysia miałam z głowy, bo okupował wielką dmuchaną zjeżdżalnię. Julka spuścić z oczu nie mogłam. Więc nic nie pogadałam z dziewczynami, które tam spotkałam. Było w przelocie cześć i tyle. Chyba jednak aż, mając przed sobą wszędobylskiego Julka, który zwiedzał teren z zachwytem. Bo i drabinki były, muzyka i występy młodzieży nie tylko zespołowej, psy do dogoterapii (Julka zafascynowały długaśne włosy tych psin o stoickim usposobieniu). A Krzyś właził i zjeżdżał, właził i zjeżdżał. Jak dla mnie zapasy zrobił do końca wakacji. :D Może piętnaście minut odpoczywał? Jeszcze zaliczył trampolinę. Pełna profeska!
Świetna impreza! Organizatorom należą się duże podziękowania. Ze wszystkich atrakcji goście korzystali bez ograniczeń. Był poczęstunek i mnóstwo dzieci.
Te zespołowe mogłyby otworzyć wreszcie jakąś planetę. Są nie z tej ziemi!

Chwila na przekąskę i ochłonięcie.

I ciąg dalszy atrakcji. :)

2 komentarze:

  1. Minęłyśmy się o włos. ....Ale wiele jeszcze przed nami :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta trampolina genialna jest! Sama bym tak do góry pofruwała :) Uściski dla Was!

    OdpowiedzUsuń