Naszą podróż zaczęliśmy w piątek.
Trwała i trwała. Ale nie ta na głowie. Więc minęła względnie szybko. Chłopcy dzielnie znieśli podróż. Młodszy spał, rysował, śpiewał i tylko trochę protestował.
Starszy też znalazł sobie zajęcie i tylko w ostatniej fazie zmęczenia co kilka sekund dopytywał, kiedy dojedziemy.
Wyruszyliśmy w tę podróż na zaproszenie starych dobrych znajomych, z którymi wraz z innymi starymi dobrymi znajomymi cieszyliśmy się z ich nowego mieszkania. Ale to było w sobotę wieczorem. Bo w sobotę rano było powitanie z gadem bez skrzydeł.
Potem poszliśmy sobie dalej. I:
- były lody,
- jedni szaleli,
- inni spali,
- potem była zmiana, i inni szaleli, a jedni spali,
- i było mnóstwo spotkań w ogródku jordanowskim i zaliczona po raz pierwszy ścianka wspinaczkowa (Krzyś) i kupa żwiru (Julek) i nadziwić się nie mogłam, że się nas tak namnożyło :))
- pogaduchy w biegu za dziećmi i bez biegu też - intensywnie, krótko i za mało.
Bardzo dziękujemy za gościnę i wczorajsze spotkania!
Bardzo cieszymy się na wasze przyjazdy niebawem do nas. A ja już wertuję książkę i google z przepisami, żeby było równie smacznie. To tiramisu ...
A teraz zagadka (nietrudna jak mniemam). Gdzie spędziliśmy ten weekend? :)
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
K...r...a....
OdpowiedzUsuń....Kraków!!!
OdpowiedzUsuńNie byłam, nie widziałam, ale o "niechcianej" przez historyków sztuki głowie czytałam;)
OdpowiedzUsuńHonka, brawo! Zgadza się! Kraków. :) Ja o głowie nic nie czytałam, za to ujrzałam i zdziwiłam się bardzo (tak dawno mnie nie było na Rynku Krakowskim :)) Bo że głowa to jedno, ale że meleksy wypierają powozy to drugie i gołębi jakby mniej i mój Kraków jakby nie mój. Masz u nas lody! W rzeczywistej przyszłości po tej stronie kompa. ;)
UsuńHaha, a z Krzysia chyba wstąpił taki Osioł, że Shreka "daleko jeszcze?" Podziwiam, Marta. Przed nami podróż nad morze i zastanawiałam się czym zająć Antka. Chyba wiem. Uściski, dla podróżników .
OdpowiedzUsuń... daleko jeszcze?.... :D
No :) tym pytaniem może zamęczyć, ale daliśmy radę. Basia, ale do Krakowa jechaliśmy wszyscy, czyli Radek kierował, a ja umilałam czas. Ale chłopcy bardzo ładnie znoszą podróż, tak ładnie, że w tym roku do Bielska odważą się pojechać sama autem, bo Radek pracuje. Julek lubi bazgrać na tym rysowniku, słuchać słuchowisk, piosenek, które śpiewamy razem i obserwować Krzysia, gdy ten się bawi i wygłupia. Wtedy śmieją się razem. Zawsze się zdrzemnie. no i od czego są stacje. Dobry moment na rozprostowanie nóg. :) Dacie radę!
UsuńNo nie! Byłaś w Krakowie i dałaś znać!! Bardzo brzydko! Proszę siedzieć i się wstydzić!
OdpowiedzUsuńByłam to za dużo powiedziane. :D Wpadłam. Na jeden pełny dzień wypełniony spotkaniami po brzegi. No dobra, siedzę i się wstydzę. ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń