Ciasto na pierniczki wspólną parą ruszyło i się ukręciło. Teraz się chłodzi. Produkcję uskutecznimy jutro.
Zakwas na barszcz w cieple leniwie stoi i się robi. Mój pierwszy w życiu.
Rękawy podwinięte, co by św. Józef mógł do rodziców wesoło pomachać. Jutro próba kostiumowa.
Czyli uruchomiliśmy wielkie przedświąteczne odliczanie. Ha!
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
jak dom zaczyna pachnieć pierniczkami, to święta faktycznie za pasem!:) Całe szczęście, że masz chętnych pomocników! Marta, ja mam na nie przepis od Ciebie i chciałam je robic z Helenką, ale wydawało mi się, że się je wyrabia na stole, a na zdjęciu widzę, że chłopaki miksują?!:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia cieplutkie! Iwona
Iwonka, w pierwszym etapie miksujemy (masło, miód, cukier, przyprawy), dodaję ubitą śmietanę i potem wszystko wywalam na stolnicę, gdzie czeka odmierzona mąka. Czas na drugi etap, czyli wyrobienie wszystkiego w jednolitą kluchę. Którą chłodzę, a dziś - z pomocą chłopaków - będę wałkować i wyciskać kształty pierniczkowe. :)
Usuńdzięki za podpowiedź! no to jutro zabieramy się do roboty!:) A Ty zaczynasz upragniony świąteczny urlop - cieszę się bardzo! Zwolnij trochę i regeneruj się Kochana na maxa!:)
Usuń