Krzyś z właściwą sobie elegancją obudził się rano i oznajmił, że boli go ucho. Lewe.
Wyczucie czasu też ma dobre.
Ostatnim rzutem na taśmę załapaliśmy się na lekarza w przychodni, który stwierdził, że to zapalenie ucha od przechodzonego kataru i zaaplikował baterię leków z antybiotykiem na czele.
W wigilię Wigilii weszliśmy więc z infekcją, na szczęście w towarzystwie babci Krysi i dziadka Ludwika oraz choinką z promocji.
Uwaga! Julek wyczaił, że drzewko iglaste kłuje, a bombki można z impetem ściągać z gałązek.
Jest dobrze.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz