Nie udało się.
Julek nie zaprzyjaźnił się z wiertłem.
Na moich kolanach wyrywał się i krzyczał "nie". Tłumaczenia, opowieści pani doktor na nic się zdały. Łaskawie dał sobie maznąć zęba lekarstwem na patyczku w ramach obłaskawiania lęku. Łaskawie, półgębkiem, tułowiem będąc poza siedliskiem dentystycznym.
Nie uciekł jednak z gabinetu w popłochu. Czując grunt pod nogami, poczuł się pewnie, niezagrożony, więc ciekawie przyglądał się narzędziom.
Pani doktor łagodnie i cierpliwie opowiadała, prezentowała i Julka czarowała.
Wrócimy po świętach z Krzysiem. Krzyś jako pacjent, Julek obserwator.
A potem na początku maja zrobimy kolejne podejście.
Ostatecznie wyleczymy zęby w narkozie.
Którą wolałabym uniknąć. Wiadomo.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Rozumiem Cię doskonale.... narkoza zarezerwowana na zęby. Nawet ostatnio udało mi się zrobić echo serca i zęby za jedną narkozą. Ale takie cuda to tylko na Agatowej w Uśmiechu Malucha. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest ten Uśmiech Malucha. I to całkiem niedaleko nas.
Usuń