wtorek, 18 sierpnia 2015

Wdżar

Łażenie z Julkiem obarczone jest ryzykiem. Pan-Wiem-Dokąd-Ich (iść) kieruje i niech to będzie kierunek niezgodny z (bez)celem wędrowki Juliana Przewodnika, zaczyna się wtedy ostra defensywa "nie". Buczy kolega i ładuje z z cekaemu przeczeniami. Uporczywe to i trudne do zniesienia. Idziemy więc dalej z Julkiem załadowanym do wózka (z którego notabene wyrasta chłopina).
Łażenie więc z Julkiem po górach, pagórkach i wzniesieniach naraża nas na ostry nieżyt uszny. I katusze w poskramianiu wijącego Juliana.
A jednak wybraliśmy kierunek: południe.
Zadekowaliśmy się w jednej z dolin pomiędzy Gorcami a Pieninami z widokiem na Tatry (brak przejrzystego powietrza ciągle nie pozwala mi nacieszyć się ich majestatem) i dwa zamki: w Czorsztynie i Niedzicy. Do zalewu Czorsztyńskiego mamy ok. 20 minut w dół spacerkiem i 40 minut w górę wleczenia z powrotem, no chyba że burza depcze nam po piętach, to 20 minut w podskokach. :)
W okolicy mnóstwo atrakcji i pięknych widoków, więc napawamy oczy obrazami, wdychamy zapachy gór i zdobywamy małe szczyty.
Wczoraj Wdżar. 767 m n.p.m. Krzyś na własnych nogach tam (łagodnym zboczem, niemniej ciągle pod górkę) i z powrotem (wąwozem w skałach i śliskich kamieniach po deszczu wcześniejszym).
Julek przeszedł wszystkiego na własnych nogach może ze 150 metrów. Tak w zasadzie górę zdobył trochę na moich barkach, w zdecydowanej większości na barkach Radka. Przy tym nie podzielał naszych zachwytów. W zasadzie nieustannie był na nie. Woli rurę? ;)













2 komentarze:

  1. Gratulacje dla Was wszystkich i przede wszystkim dla Krzysia, super! Pozdrawiamy serdecznie z Berlina!
    P.S. Wreszcie udalo mi sie znalezc prace w ktorej znow moge Was regularnie czytac!

    Martyna & Sjoerd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Powodzenia w nowej pracy i gorące pozdrowienia dla was :)

      Usuń