niedziela, 11 listopada 2012

Protest

W orzeczeniu o niepełnosprawności Julka w punkcie 7. jest napisane: „wskazanie dotyczące konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji”. Koniec cytatu.
Zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 153 zł i świadczenie pielęgnacyjne, gdybym nie wróciła do pracy (nie powinnam?) w kwocie 520 zł. Razem 673 zł. Słownie sześćset siedemdziesiąt trzy złote. Na same dojazdy z Julkiem do OWI dwa razy w tygodniu wydaję 400 zł miesięcznie. 
Niepełnosprawność Julka nie wymusza na mnie obecności przy nim 24 h na dobę. Nie wymaga specjalistycznego sprzętu medycznego, ani rehabilitacyjnego. Nie pozbawiła mnie wyboru. Mogłam wrócić do pracy. Mogłam pogodzić obowiązki zawodowe z wożeniem Julka na zajęcia – konieczne dla jego rozwoju. Mogłam podzielić się z Radkiem konsultacjami z lekarzami, z którymi Julek musi spotykać się cyklicznie. Mogę ciągle jeszcze tak organizować kalendarz, że Julkiem nie zabieram czasu Krzysiowi. I odwrotnie.
Ale być może mając godny wybór, inaczej zorganizowałabym nasze rodzinne życie. Dlatego rodzice osób niepełnosprawnych protestują. I ja się temu wcale nie dziwię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz