Z podsumowania p. Agaty (potwierdzającego nasze rodzinne obserwacje) wynika, że Julek przez ten rok:
- usprawnił kontakt wzrokowy;
- wytłumił swoje rozbieganie i niezwykle poprawił koncentrację (potrafi przez pół godziny wysiedzieć przy stoliku i chętnie pracować z terapeutką);
- zaczął powtarzać proste wyrazy zbudowane z sylab, którymi do tej pory tylko gaworzył.
To wiele. Bardzo wiele na początek ścisłej, codziennej współpracy z p. Agatą od września.
Otrzymaliśmy też na wakacje zadania domowe:
- kąpiel słowną stosować,- ćwiczyć gesty Makatonu (ćwiczymy),
- wyznaczać Julkowi granice (ustalać zasady) i konsekwentnie ich wymagać (wkraczamy w etap wychowywania),
- rozpocząć trening czystości (żegnaj pielucho) – do TEJ zmiany w życiu Julka najwięcej szykuję się ja. Wewnętrznie. W sierpniu zaczynamy. Bo jak mokre majty zniosę, wypiorę nawet i dziesięć razy dziennie, tak kup Julka mogę nie przetrawić. A dżentelmen w żaden sposób nie sygnalizuje tej fizjologicznej zachcianki. Jedynie post factum. Zapachem.
Przy tej okazji jeszcze raz DZIĘKUJEMY. Naszemu darczyńcy, dzięki
któremu ruszyliśmy z zajęciami w październiku i wszystkim, którzy przekazali 1%
swojego podatku, dzięki któremu mogliśmy podwoić te zajęcia. Efekty widać i
słychać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz