Krzyś znad morza przywlókł zapalenie ucha, Julek udoskonaloną umiejętność plucia. Może morze wtrąciło swoje trzy grosze? Oczami wyobraźni widzę w uchu Krzysia pozostałości kąpieli, a Julkowi pewno nie w smak był słony smak wody.
Jedna i druga przypadłość cholernie irytują.
Pierwsza bo jeszcze nie zaczął się sezon chorowania, a już antybiotyk się kłania, druga bo Julek dynda sobie zakazem, grzeczną prośbę/stanowcze <nie wolno> omija szerokim uśmiechem i .... pluje. Jul-pluj. Idę po melisanę.
Ładny, zgrabny, miły. Uśmiech pełen wdzięku. Twardy negocjator. Lubi postawić na swoim i wszystkich na baczność. Dynamiczny, z poczuciem humoru i buntem na wynos. A, ma zespół Downa. Ciągle o tym zapominam. Serio. Tylko jego rozwój i ciekawskie spojrzenia przypominają czasem, że ma. Przed państwem - Julek, młodszy brat Krzysia. Obaj to moi synowi. Dumna z nich ja!
Och, Marto. Współczuję - tego antybiotyku szczególnie. O pluciu Julka napisałaś tak dowcipnie, że...no, że musi to być irytujące. Bardzo.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
P.s. Nawet Ci nie mówiłam, że Z.następnego dnia po spotkaniu z Wami miała 39 gorączki, a jeszcze następnego zwymiotowała, ale u nas na szczęście jakoś to się rozeszło po kościach... Tym mocniej trzymam kciuki za Krzysia zdrówko!
Dominika
Czyli uodparnianie się nad morzem wymaga czasu, czasu i jeszcze funduszy ;) Dobrze, że Zosia poprzestała na krótkiej jelitówce vel zatruciu i nie przekazała pałeczki dalej. Ach, te choroby, choroba jasna. Trzymajmy się. :) PS Krzyś już na prostej. Na szczęście mieliśmy antybiotyk nienapoczęty z poprzedniego zapalenia. Bo scenariusz był ten sam,co kilka miesięcy temu. Najpierw przez półtora dnia wysoka temperatura bez żadnych objawów, a wieczorem następnego dnia ból ucha. Nie bawiłam się już w krople do uszu. W końcu Pożegnanie Lata już w piątek, a pierwszy września w poniedziałek.
Usuń