niedziela, 12 października 2014

Hipoterapia

Od połowy września Julek dosiada czarnego Pantera i w czapce prawie-dżokejce pomyka z dystynkcją i dostojeństwem prowadzony przez dwie urocze i urodziwe kobiety. Jedna to terapeutka, druga opiekunka konia. Pół godziny w terenie. Minuta karmienia. Zadowolenie duże.
Początki były bez achów i ochów, raczej z rezerwą, ale bez wyraźnego <nie>.
Teraz na stwierdzenie, że jedziemy pojeździć na koniku, Julek makatonem pokazuje konia i szczerzy zęby w uśmiechu.
Jesień tego roku rozpieszcza nas słońcem i ciepłem, to i czwarte zajęcia ciurkiem tygodniowym wczoraj były. Ostatnie chyba w takiej aurze cudnej.








2 komentarze:

  1. Jak dzielnie i profesjonalnie Julek karmi konika!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze niepewnie podaje jabłko, z lekką obawą przed paszczą konia, ale nie poddaje się i rękę wyciąga. :)

      Usuń